.

.

Wednesday 29 September 2010

kaskada Słowa


Czasami przekaz słowa jest tak silny, że mam wrażenie
jakbym przebywała w innym wymiarze życia.
Wtedy cała dusza śpiewa:
Kiedy jestem z Tobą, nie cieszy ziemia mnie… 

Usłyszałam o poczuciu winy w sobie i wobec drugiego człowieka…
o przebaczeniu…
o Miłości, bez której nie jest ono możliwe…
Miłości pisanej przez wielkie „M”, bo wszystko co we mnie
i wokół mnie ma jedno pochodzenie – od Boga Stwórcy.
Żadna moja zasługa…

Gdy przygotowywałam komentarz (na Liturgię Słowa WDW)
do Ewangelii o Przykazaniu Miłości pomyślałam,
że są to słowa chyba najbardziej znane,
ale równocześnie najbardziej kłopotliwe w realizacji.

Bo to Miłość, która oddaje życie...
to Miłość, dzięki której nie jesteśmy już sługami,
lecz przyjaciółmi – poprzez wypowiadane do nas Słowo...
to Miłość, w której nie my wybieramy Jezusa,
ale On nas wybiera...
 to Miłość, która popycha nas, by iść i wydawać owoc trwały...

I jeszcze jedno skojarzenie. Mówi się, że modlitwa jest spotkaniem dwóch pragnień:
pragnienia Boga i pragnienia człowieka.
Myślę, że analogicznie Przykazanie Miłości jest płaszczyzną spotkania Wielkiej Bożej Miłości z małością miłości człowieka.

"Wszystko co mam od Boga pochodzi i nawet,
gdybym rozdał całą Miłość Bożą
– to i tak Bóg na tym nic nie straci".


Tuesday 21 September 2010

HEART SPEAKS UNTO HEART

Wielka Brytania to kraj, w którym spędziłam najwięcej czasu,
przebywając poza granicami Polski.
Wizyta Ojca Świętego w tym kraju, przywołała wspomnienia,
kiedy to miałam okazję wchłonąć nieco angielskiego
ducha Kościoła Katolickiego, który w odróżnieniu
od polskich wspólnot katolickich jest znacznie radośniejszy
i bardziej otwarty.

Podczas Eucharystii, każdy może korzystać z podręcznego
mszału i śpiewnika z żwawymi hymnami i pieśniami
(jakby na przekór troskom codzienności).

Ponadto dla dzieci prowadzone są specjalne zajęcia,
aby nie nudziły się i przeszkadzały podczas kazania.
Po zakończonej celebracji, przy wyjściu, czeka duszpasterz,
aby pozdrowić i z każdym chętnym porozmawiać.

Parafie, w których bywałam wychodziły z wieloma
inicjatywami świadczącymi o żywotności wspólnot.

Czyżby to była bardziej przyjazna wersja Kościoła?
Myślę, że tak.Tylko człowiek prawdziwie radosny
jest w stanie znieść prześladowania, "serwowane
w białych rękawiczkach", które niestety trwają....

Słyszy się wiele słów krytyki - słusznych,
ale także tych raniących swą pochopnością.

W odpowiedzi słyszę słowa bł.kard. J.H. Newmana:

Pragnę laikatu nie aroganckiego, pochopnego w mowie,
rozgorączkowanego, lecz ludzi którzy znają swoją religię,
zagłębiają się w nią, którzy wiedzą na czym stoją,
wiedzą czego się trzymać a czego nie,
którzy znają dobrze swe kredo,
którzy znają historię tak dobrze, iż mogą jej bronić.



Trzeba pamiętać, że katolicyzm angielski "wyszedł
z podziemia" dopiero 100 lat temu.
Dla mnie specyficznym symbolem egzystencji jego
wyznawców jest mozolne budowanie katedry
- matki angielskiego kościoła katolickiego.
Jej historia jest niesamowita i kojarzy mi się
z "wiecznym" placem budowy.

 Takie wnętrze widziałam 2 lata temu...

...a tak wygląda teraz.

Gdy zobaczyłam jej piękno, przy okazji wizyty papieskiej,
ucieszyłam się podwójnie: po pierwsze, świątynia
"obywateli drugiej kategorii" nabrała blasku m.in.
dzięki pięknemu bizantyjskiemu wystrojowi, który udało się
zrealizować, mimo ogromnych trudności.
Po drugie, papież przebywając przez dwa pierwsze dni
swej wizyty głównie wśród anglikanów, wreszcie tam,
w Katedrze Westminster - Przenajdroższej Krwi Chrystusa,
mógł poczuć się tak naprawdę wśród swoich.

Faktycznie bardzo niewielu turystów wie o istnieniu
katedry katolickiej w Londynie mimo, że znajduje się
w centrum (tak dla informacji podpowiem -
- tuż obok Victoria Station).

Chciałabym, aby ten wpis miał nie tylko charakter
"refleksyjno-wspominkowy", ale żeby był miejscem
utrwalenia ważnych dla mnie treści, którymi chcę się podzielić:

Jednym z największych wyzwań stojących dziś przed nami 
jest to, jak mówić z przekonaniem o mądrości 
i wyzwalającej mocy słowa Bożego światu,
który cały także postrzega Ewangelię
jako ograniczenie wolności ludzkiej,
zamiast prawdy, która wyzwala nasze umysły
i rozjaśnia nasze wysiłki, abyśmy żyli mądrze i dobrze,
zarówno jako jednostki, jak i jako członkowie społeczeństwa.



Módlmy się zatem, aby katolicy w tym kraju stawali się
coraz bardziej świadomi swej godności jako lud kapłański,
powołany do poświęcenia świata Bogu
przez życie wiarą i w świętości. 

I niech temu wzrostowi gorliwości apostolskiej towarzyszy
strumień modlitwy o powołania do kapłaństwa.
Im bardziej ma wzrastać apostolstwo świeckich,
tym bardziej odczuwana jest paląca potrzeba
modlitwy za księży.
(Benedykt XVI)

Mimo, że zakończył się rok kapłański,
niech wzmożona modlitwa trwa nadal:

Oby jak najwięcej młodych ludzi w tym kraju
mogło znaleźć siłę do udzielenia odpowiedzi
na wezwanie Pana do pełnienia posługi kapłańskiej,
poświęcenia swego życia, swej energii i swych zdolności
Bogu, a więc do budowania swego ludu w jedności
i wierności Ewangelii, zwłaszcza przez sprawowanie
ofiary eucharystycznej.
(Benedykt XVI)


Niech dokonuje się pełne wybaczenia zrozumienie, bo:
gdyby aniołowie byli waszymi księżmi, bracia moi, 
nie mogliby wam współczuć, solidaryzować się z wami,
z wami współcierpieć, być na was wrażliwymi,
nie mogliby być wam wyrozumiałymi, jak my możemy;
aniołowie nie mogliby być wam wzorami i przewodnikami
i prowadzić was od dawnego do nowego życia,
tak jak potrafi to ten, który wyszedł spośród was.

                                                                          (J. H. Newman)

David Cameron żegnając na lotnisku dostojnego gościa
powiedział, że Ojciec Święty przemawiał do 6 milionowego
narodu katolików, ale był słyszany przez ponad 60 mln
obywateli i wiele milionów na całym świecie, przedstawiając
przesłanie nie tylko dla Kościoła Katolickiego
lecz dla każdego z nas niezależnie od wyznania.

 To jakby potwierdzenie słów bł. J. H. Newmana:
Mam misję,
jestem ogniwem łańcucha,
spoiwem łączności między osobami.


 
Tylko niech: 
SERCE PRZEMAWIA DO SERCA
HEART SPEAKS UNTO HEART
COR AD COR LOQUITUR


 Na zakończenie, zachęcam do obejrzenia filmiku z cyklu "Watch Again":
"18 września 2010 - Serce przemawia w sercu Londynu"

http://www.thepapalvisit.org.uk/Replay-the-Visit/Watch-Again/Day-Three-London-Highlights

Wednesday 15 September 2010

Our Lady of Sorrows

Kiedy na zewnątrz wszystko wydaje się OK,
(mimo, że tak nie jest)
jak uleczyć to, co chore w środku?

To okrutne, ale czasami potrzebne jest zranienie,
ponieważ wtedy jest szansa na rozpoczęcie procesu leczenia...

Nawet jeśli to zranienie ociera się lub oznacza śmierć,
jest szansa na zmartwychwstanie, prawda?

 Dziś w jednej chwili poczułam jakbym w swych rękach
trzymała "coś", z czego umknęło życie...

W pierwszym odruchu, gdy dotykamy śmierci,
jakaś część naszego świata się wali...
Dobrze gdy przychodzi opamiętanie i nadzieja na to,
że Pan Bóg potrafi prowadzić nawet okrężnymi,
pogmatwanymi przez człowieka drogami...


I jeszcze słowa z dzisiejszej aklamacji Alleluja:
Błogosławiona jesteś Panno Maryjo,
która bez śmierci wysłużyłaś palmę męczeństwa
pod krzyżem
Chrystusa.


Tuesday 14 September 2010

Tak Bóg umiłował świat, że na krzyżu zbawia...

Ucieszyłam się bardzo, gdy w niedzielę usłyszałam zachętę
do "odkurzenia" domowego krzyża w związku z
dzisiejszym świętem. Kto chciał mógł przynieść do kościoła
swój krzyż, aby go na nowo poświęcić i ucałować.
Uczyć się nie traktować go jako symbolu cierpienia,
ale w pierwszej kolejności jako znaku zbawienia,
które wprawdzie wiedzie przez Golgotę,
ale na niej się nie zatrzymuje.

Phil Bosmans mowi:
"Albo będziesz niósł swój krzyż,
albo ten krzyż cię przygniecie."

"Nie uwolni cię od twojego cierpienia,

ale nada mu sens."

*    *    *    *    *    *

Wiele jest, delikatnie ujmując, kontrowersji na temat krzyża
przed Pałacem Prezydenckim. Kilka dni temu usłyszałam
o propozycji przeniesienia krzyża przez rodziny ofiar
spod Smoleńska na tamto miejsce. Pomyślałam,
że może to ręce właśnie tamtych ludzi, którzy tak bezpośrednio dotknęli śmierci, a zarazem życia swych bliskich, są tymi właściwymi. Może wreszcie czas na ciszę i szacunek...

W „Deklaracji o wolności religijnej” można przeczytać: „Tego zaś rodzaju wolność (religijna) polega na tym, że wszyscy ludzie powinni być wolni od przymusu ze strony czy to poszczególnych ludzi, czy to zbiorowisk społecznych i jakiejkolwiek władzy ludzkiej, tak aby w sprawach religijnych nikogo nie przymuszano do działania wbrew jego sumieniu ani nie przeszkadzano mu w działaniu według swego sumienia”.

Salomonowej mądrości potrzeba, aby pogodzić unikanie przymusu do działania wbrew sumieniu z nieprzeszkadzaniem w działaniu według sumienia.

Każdy z nas jest inaczej ukształtowany
i w różny sposób "wpisuje" swoje życie w KRZYŻ.




Saturday 11 September 2010

tęsknota za dobrą pogodą



Ach....uwielbiam taki meteorogram bo zapowiada ciepłą,
słoneczną niedzielę, którą z wyboru - spędzę na działce.

Po dzisiejszych sobotnio-jesiennych porządkach,
jutro trzeba będzie pożegnać się z moją "świątynią dumania"
na długie, szare miesiące. Ciekawe ile czasu przyjdzie
nam czekać na tak piękne dni...
Ach ciągle czegoś człowiekowi żal, ciągle czegoś brak...
...a słońce, ciepło i dobrą pogodę możemy przecież
zachować w sobie :-) mimo wszystko.


Friday 10 September 2010

słuchające ręce

Słysząc Słowo o kwasie (poprzedni wpis) wydawało mi się,
że w związku z "inauguracją" kolejnego roku
wspólnotowego pochylania się nad Słowem Bożym,
już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć.

Po raz kolejny "złapałam się" na tym,
że bezsensem jest próba wstawiania Bożej Mądrości
w ramy skończoności.
To, co usłyszałam w kolejne dni, porwało dalej.
Nie da się ukryć, że próba wniknięcia w potęgę myśli
Jan Pawła II, wzbudza respekt.

Kilka zdań zasłyszanych:
Branie od drugiej osoby musi być poprzedzone obdarowywaniem.
Z drugiej strony: żeby umieć dawać, trzeba też umieć brać.

Wstyd (w teologii ciała) jest formą odmowy, pojawia się wtedy,
gdy jedna osoba chce brać, a druga nie chce dawać.

Usłyszałam też o tym, co Ewangelia mówi
w przypadku choroby lub śmierci relacji:
rodzic - dziecko, dziecko - rodzic.
Paradoksalnie powiem tak: daj Panie taki niepokój serca,
aby tego co złe, nie tłumaczyć upływem czasu,
przyzwyczajeniem, bezradnością czy brakiem pomysłu...

Czasami odmawiając czegoś, dajemy o wiele więcej,
a wymagając mobilizujemy innych do miłości.


Niech "słuchające ręce"
będą symbolem gotowości
do podjęcia konkretnych decyzji i czynów,
wynikających z usłyszanego Słowa.


Wednesday 8 September 2010

SŁOWO na start



Początek kolejnego roku duszpasterskiego WDW
to Eucharystia z "mocnym" Słowem:


Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza?
Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali
nowym ciastem, jako że przaśni jesteście.
Chrystus bowiem został złożony w ofierze
jako nasza Pascha. Tak przeto odprawiajmy
święto nasze, nie przy użyciu starego kwasu,
kwasu złości i przewrotności,
lecz - przaśnego chleba czystości i prawdy. (1 Kor 5, 6n)


Panie Jezu, Ty chcesz, abyśmy stawali się nowym ciastem.
W każdym z nas jest kwas złości i przewrotności,
który sprawia, że wspólnoty jakie tworzymy są zakwaszone.
Tylko Ty, oddając się w Ofierze, możesz uczynić nas
chlebem czystości i prawdy. Daj nam takie pragnienia...
Daj zrozumienie tego, że bycie Twoim wyznawcą
nie jest prywatną sprawą...

Tuesday 7 September 2010

Gdy "ilość idzie w jakość"...


 

Jest chłodny, ale pogodny, wrześniowy, niedzielny poranek.
Po kilkudniowej walce z infekcją "z duszą na ramieniu",
ale w akcie oddania swoich trosk, zakładam na szyję krzyżyk
(ten z "duchowej" Jerozolimy oczywiście),
wkładając do plecaka różaniec (tudzież z Holy Land)
ściskam go mocniej niż zwykle i mówię:
dość, dość wahań, dość wycofywania się,
dość zbyt ludzkiego racjonalizmu, dość...

Do parafii przyjeżdżam dużo wcześniej,
aby na spokojnie zakończyć ostatnie przygotowania.
Pod krzyżem zaskakująco mała garstka ludzi.
Patrzymy na siebie ze zdziwieniem.
Co się stało, że nas tak mało?

Słysząc głos w tubie
(Tomek - raz jeszcze wielkie dzięki - ty już wiesz za co :-)
budzi się we mnie pielgrzymkowy duch
i już nie mam wątpliwości:
jak dobrze, że tu jestem, bo "To szczęśliwy dzień",
nie wesołkowaty, ale radosny,
bo cóż może być wspanialszego od chwil,
kiedy to przez dobre parę godzin poniosę codzienność,
będąc od niej oderwana.
Intencji "cały plecak", nie da się ich pomieścić na kartkach,
by omodlić na różańcu,
ale kroków wystarczy, choć jeden za każdego...

Eucharystia odpustowa - trudna.
Homilia wielopłaszczyznowa; mnie dotyka słowo dotyczące
Narodzin Maryi -> Jezusa -> nas.
Emmanuel Bóg z nami, Bóg w nas, Bóg pośród nas.

Wiary nie należy zamykać w obrębie własnego serca,
rodziny czy wspólnoty, ale ma ona mieć wymiar powszechny. 
Hmm... a nas z Nawiedzenia taka garstka...
i w Tulcach ludzi jakby mniej...

Ci, którzy cieszą się, że są dziećmi Boga
chcą być ze sobą razem
i szukają do tego sposobności, prawda?
Czyżbyśmy już nie chcieli?


Skoro "ilość" nieuchronnie "idzie w jakość",
to niech ta "jakość" już się "nie kurczy"...

ps
Pozdrawiam tych, którzy chcieli, ale nie mogli z nami iść.

Thursday 2 September 2010

"mobilne" tabernakulum


Gdy idę do obłożnie chorych w domach, aby poprzez zabiegi
nieść ulgę w ich cierpieniu, spotykam różnych ludzi.
Oprócz sąsiadów, najczęściej mijam listonoszy, którzy
przynoszą wyczekiwaną korespondencję i nie mniej
wyczekiwaną rentę czy emeryturę.

Robi się jednak wyjątkowo około pierwszego piątku miesiąca,
kiedy to chorzy czekają na odwiedziny księdza z Panem Jezusem.

Nawet u tych bardzo schorowanych można zauważyć
ogniki w oczach, są jacyś bardziej odświętni
i wyjątkowo tego dnia nie bardzo chętni do rozmowy.
Trudno się dziwić - wszak czekają na Gościa najważniejszego.

Na ulicy od razu rzuca się w oczy biel kapłańskiej komży,
która wydaje się być jaśniejsza niż zwykle,
spojrzenie - pozdrowienie bardziej radosne i znaczące,
a Jezus trzymany na sercu jakby bliższy.

Jesteśmy przecież posłani, aby Go nieść...

Dziękuję

Wednesday 1 September 2010

"bo na to zostałem posłany"

 Jest w nas tendencja, by "poprawiać codzienność" tak,
aby życie jak najbardziej toczyło się po naszej myśli.
Popularnym przykładem takiego myślenia jest
chociażby pragnienie zdrowia, bez którego trudno
o normalność. Gdy zaczyna go brakować,
"świat się wali". Powstaje pytanie:
Czy człowiek chory może być szczęśliwy?
Tak, znam takich ludzi. Są oni silnej wiary.

W dzisiejszej Ewangelii tłumy widząc
uzdrawiającą moc Jezusa "chciały Go zatrzymać".
Jednak Jezus odpowiada jednoznacznie:
"Także innym miastom muszę głosić DOBRĄ NOWINĘ
O KRÓLESTWIE BOŻYM, bo na to zostałem posłany".

Nie dobrą nowinę o zdrowiu, o dobrobycie,
o beztrosce, ale o Królestwie Bożym.

Będziemy męczyć się w swych niecierpliwych oczekiwaniach
według swoich wyobrażeń, tak długo aż nie zrozumiemy,
że w szczęście Królestwa Bożego w nas
wpisany jest krzyż, który nie jest znakiem niezaradności czy bezradności lecz MOCY.


JEZUS UZDRAWIA
poprzez KRZYŻ