.

.

Saturday 31 December 2011

Niech się spełniają Boże pragnienia

Przełom roku kalendarzowego nie jest dla mnie
jakimś szczególnym wydarzeniem.
Wielu jednak podsumowuje minione 365 dni
i dzieli się swą życzliwością. 

Za miniony czas: 
DZIĘKUJĘ :-)


Myśląc o przyszłości zacytuję chyba najpiękniejsze 
"życzenia", jakie Pan skierował do narodu wybranego
czyli każdego z nas (usłyszymy je jutro w Liturgii):


Niech się spełniają Boże pragnienia 
błogosławienia nam :-)

Thursday 29 December 2011

weź ze sobą uśmiech

Myśląc o różnych osobach, przeprowadzonych rozmowach, 
sytuacjach, widzę jak wiele w nas trosk i poczucia 
zdawałoby się nadmiernego cieżaru codziennego życia. 
Gdy próbuję objąć to wszystko modlitwą, mam wrażenie, 
że ciągłe jej nie starcza, ciągle jakby za mało...

Ksiądz Jan Twardowski mawiał: 
W życiu musi być dobrze i niedobrze. 
Bo jak jest tylko dobrze, to jest niedobrze... 
Mimo problemów trzeba iść do przodu i ufać, 
że w trudnościach ukryte jest blogosławieństwo, 
które ujawni się kiedy przyjdzie odpowiednia pora. 

Właśnie... gdy przyyyyyyyjdzie odpowiednia pora...

Ostatnio zastanawiałam się jak radzić sobie z lawiną problemów 
tak, aby utrzymywać duchową i psychiczną równowagę.

Nie doszłam do żadnego odkrywczego wniosku, 
ale pomyślałam, że warto szczególnie dbać o to, 
aby cieszyć się każdą nawet najmniejszą chwilą wytchnienia, 
by regenerować w sobie nadszarpnięte poczucie bezpieczeństwa 
i nie stresować się tym co będzie. 
Dać sobie odetchnąć... choć minutę, choć pięć minut, choć dziesięć....


więc


Tuesday 27 December 2011

Betlejem inaczej (4)

(na bazie filmowych refleksji)
Betlejem to "Dom Chleba". 
To miejsce, w którym ludzie kochają siebie takimi jakimi są. 

Dlaczego dzieje się tak, że często najbliżsi zatruwają sobie życie? 
Bo znają swoje czułe punkty i to wykorzystują...


Monday 26 December 2011

Betlejem inaczej (3)

Słyszałam ciekawy komentarz do słów Benedykta XVI
z orędzia na Boże Narodzenie (najpierw zacytuję Papieża):
"Jezus został posłany przez Boga Ojca, aby wybawić nas
przede
 wszystkim z głębokiego zła (…) którym jest oddzielenie
od Boga, 
butna pycha, by radzić sobie samemu,
w konkurencji z Bogiem.(…)
 To jest wielki grzech, z którego nie możemy wyzwolić się inaczej,
jak zawierzając się Bożej pomocy, jak wołając do Niego:
przyjdź nas ocalić!"
 Komentarz brzmiał mniej więcej tak:
Współczesny człowiek ma w sobie tyle fałszywej dumy
i wyniosłości, że nie chce powierzyć swego losu
w ręce silniejszego od siebie.
Nie chce uznać swej słabości, by złożyć swe nieudolne
człowieczeństwo w troskliwe, a zarazem zbawcze ręce
maleńkiej Dzieciny. 
Ciekawe, że dzieci w swej prostocie, 
bez problemu wtulają się nie tylko w dłonie, 
ale i w ramiona swych rodziców...

Sunday 25 December 2011

Betlejem inaczej (2)

Słuchając pasterkowej homilii Ojca Świętego, 
z radością odnajduję potwierdzenie 
moich spostrzeżeń sprzed dwóch dni. 
Pisałam wtedy o oknie, tymczasem papież mówi 
o betlejemskich tzw „drzwiach pokory”.


"Ten, kto chce dziś wejść do kościoła Narodzenia Pańskiego w Betlejem, odkrywa, że portal, który niegdyś miał pięć i pół metra wysokości, i przez który cesarze i kalifowie wkraczali do budynku, został w znacznej części zamurowany. Pozostał tylko mały otwór na półtora metra. Chodziło prawdopodobnie o to, aby lepiej chronić kościół przed ewentualnym atakiem, ale przede wszystkim, aby zapobiec, aby ktokolwiek wkraczał na koniu do domu Bożego. 
Ten, kto chce wejść do domu Bożego w miejscu narodzin Jezusa, 
musi się pochylić.(…) 
Jeśli chcemy znaleźć Boga, który ukazał się jako dziecko, 
musimy zejść z konia naszego "oświeconego" rozumu.(…) 
Musimy się schylić, by tak rzec iść duchowo pieszo, 
aby móc wejść przez portal wiary i spotkać Boga." 
                                                     (z homilii Ojca Świętego podczas Pasterki 2011)

Nowonarodzony Panie, 
zamuruj „nasze fałszywe pewności i intelektualną pychę”.
Daj nam twórczą pokorę, 
która czyni serce zdolnym do widzenia tego, 
że Twoje Narodzenie
nie jest np „świętem olśniewających sklepów” 
lecz świętem spotkania pięknej prostoty.


Saturday 24 December 2011

BOŻE NARODZENIE




Niech BOŻE NARODZENIE 
– także to codzienne – 
skłania do zadawania pytań: 
Co mogę zrobić, aby Tobie Panie Jezu było w moim sercu lepiej?
Co mogę zrobić, aby drugiemu człowiekowi żyło się ze mną lepiej?

Niech poszukiwanie odpowiedzi na te pytania 
napełnia POKOJEM i RADOŚCIĄ.

Friday 23 December 2011

Betlejem inaczej (1)

Pośród spiętrzenia zajęć związanych z przygotowaniami
do Świąt - w ramach zastępstwa - przyszło mi
powędrować do „moich chorych”. 
Czasami pośpieszne wbiegałam po schodach, 
otwierałam drzwi, ale wraz z przekroczeniem progu, 
zdawałam sobie sprawę, że znajduję się w innym świecie, 
w którym życie biegnie inaczej. W oczach i gestach starszych, 
chorych ludzi widać niepewność, bezradność, zagubienie. 

Ostatnio uderzyło mnie pełne żalu pytanie: 
„Po co ci starzy, chorzy ludzie żyją?” 
Moja spontaniczna odpowiedź w tamtym momencie:
Po to, by młodzi zauważyli, że obok rozpędzonego świata 
jest taki, w którym trzeba zatrzymać się, posłuchać i pomóc. 
I także właśnie w tym, a może przede wszystkim w tym świecie, 
jest szansa na Boże Narodzenie.


Przez ostatnie dni noszę w sobie obraz 
Bożonarodzeniowej szopki. Miała ona kształt domku 
z jednym okienkiem, które zrobiono na wysokości 
małego dziecka. Jeżeli dorosły chciał zajrzeć do środka, 
musiał się pochylić albo nawet uklęknąć. 
Kiedy zajrzał do środka, to poza zwykłym żłobkiem,
 zobaczył napis: 
„O ile jesteś wielki, musisz się uniżyć, 
aby zobaczyć to, co istotne”. 

Codzienne Betlejem to nie okno, 
do którego trzeba podskoczyć, wspinać się, zdobywać... 

Codzienne Betlejem to okno, przed którym trzeba się pochylić...


Wednesday 21 December 2011

aby dom był mieszkaniem

„To mówi Pan: Czy ty zbudujesz mi dom na mieszkanie?”(2 Sm 7,5)

W życiu budujemy sporo domów np. w postaci przeróżnych 
relacji. Czasami wkładamy w to mnóstwo wysiłku, 
a efekty są różne bo czy te domy są rzeczywiście mieszkaniami?
Jedne są trwałe jak na skale, inne chwiejne jak na piasku, 
okazałe jak pałac, albo ubogie jak szopka.

Jeżeli chrześcijaństwo traktuję poważnie, 
to nie mogę nie zadać sobie pytania o to, 
czy dom mego serca jest czymś tylko symbolicznym, 
czy jednak chce stawać się coraz bardziej mieszkaniem.

Mówi się, że miłość ma największą moc sprawczą. 
Od pewnego czasu zastanawiam się jednak nad istotą odwagi, 
która w moim przekonaniu jest czymś nieodzownym 
do realizacji tego, do czego pociąga miłość. 

Jeżeli jest w nas chociaż troszkę odwagi, 
to nie my się na nią zdobywamy, 
lecz to ona zdobywa  nas...  (za A. von Speyr) 
nie my
lecz
ona zdobywa nas...

Chcę budować dom, w którym mieszka moja małość, 
zapraszająca Przybysza, którym jest Boża Łaska, 
pamiętając o tym, że relacja z Panem Bogiem 
nie opiera się na tym co czynię dla Niego, 
lecz na tym, co On czyni dla mnie. 

Jednak pierwszy ruch należy do mnie = mojej marnej odrobiny 
odwagi, pozwalającej przyjąć dar darmo dany, 
który może wywołać kaskadę dobra
ponieważ


życie kurczy się
albo rozszerza
proporcjonalnie
do czyjejś 
odwagi


Monday 19 December 2011

"blogowe" mailowanie

Mija kolejny rok mojego "blogowania".
Początkowo chciałam tu zamieszczać wszystkie
uderzające myśli, które zasłyszałam. 
Z czasem jednak w dużym stopniu zrezygnowałam
z tego założenia, aby nie kopiować myśli innych ludzi, 

ale raczej je rozważać, a tym samym dzielić się nimi.
(Bywało, że prosiłam ich autorów o możliwość publikacji.)

W chwili obecnej blogowe przemyślenia traktuję
jako formę maila pt. „Co u mnie słychać?”
lub "Co chciałabym Wam powiedzieć?"
do wszystkich znajomych :-) 
oraz 
- jak się okazuje - 
 do coraz szerszego grona nieznajomych :-).

Znajomi odzywają się w przeróżny sposób
i za to Wam dziękuję.
Nieznajomi są dla mnie szczególnie intrygującą,
bo nieznaną grupą stałych czytelników
i nie ukrywam, że ucieszyłyby mnie niezmiernie
choć pojedyncze głosy komentarzy. 

Tymczasem blogowo-mailowo pozdrawiam WAS,
dziękując za to, że JESTEŚCIE dla mnie DAREM.


Tuesday 13 December 2011

barwy wyczekiwania?

O ile Wielki Post kojarzy się z fioletem, 
który wyraża np. pasyjność tego czasu, 
o tyle Adwent w tym kolorze liturgicznym,
 wydaje mi się nieporozumieniem. 

Zastanawiam się dlaczego tylko Msza Święta Roratnia,
przepełniona światłem, właściwie wyraża
charakter tego okresu.

 Jak swoje wyczekiwanie, radość przychodzenia,
nadzieję poszukiwania pogodzić ze "smutą" barw? 


Dobrze, że istnieje niedziela radości,
która różni się nie tylko kolorem od pozostałych dni Adwentu.
Dobrze, że mobilizuje ludzi świadomie przeżywających
swe chrześcijaństwo do szukania głębi radości,
której korzeniem jest JASNOŚĆ
rozpraszająca mrok, którego i tak mamy w nadmiarze…


Tuesday 6 December 2011

nie wraca bezowocne

Właśnie wczoraj przeczytałam ostatnie wersety Apokalipsy:
Amen. Przyjdź, Panie Jezu!
Łaska Pana Jezusa ze wszystkimi! 
Słowa te okazaly się dla mnie szczególne,
ponieważ kończyły moje trwające prawie rok
czytanie Pisma Świętego w całości. 

A zaczynało się to tak:

W tej chwili nie towarzyszy mi żadne uczucie euforii, 
czy samozadowolenia, ale swiadomość tego, 
że otrzymując dar czytania,
tak bardzo potrzebny mi jest dar odbioru Słowa – dar słuchania,
aby wydawało Ono we mnie plon zgodny z Bożym zamysłem. 

Pomimo, że tak wielu Słów nie da się objąć czy zrozumieć, 
wierzę w absolutnie jedyną i unikalną cechę,
której nie posiada żadne inne słowo;
wierzę w to, że Słowo Boże nie wraca 

do swego Stwórcy bezowocne, 
zanim wpierw nie dokona tego, co On zaplanował.


Skuteczność słowa Pańskiego
 Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg 
spadają z nieba 
i tam nie powracają, 
dopóki nie nawodnią ziemi, 
nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, 
tak iż wydaje nasienie dla siewcy 
i chleb dla jedzącego, 
 tak słowo, które wychodzi z ust moich, 
nie wraca do Mnie bezowocne, 
zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem,

 i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa. (Iz 55,10-11)


Spore było moje zaskoczenie, kiedy dziś rano usłyszałam roratnie słowo nawiązujące do tego właśnie fragmentu Księgi Izajasza.
Jeszcze większe było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam
nieznaną mi wcześniej Pietę Rondanini Michała Anioła.
   Jest ona dla mnie tak jednoznacznym i wymownym
ukazaniem tego, co dla oka nieuchwytne, a mianowicie:

Słowo=Jezus poza ciałem jest martwe. 
Gdy wnika w ciało Maryi,
gdy wnika w ciało każdego z nas,
 ma szansę stać się żywym i skutecznie owocującym.
(Dziękuję za ilustrację i interpretację)
 

Amen. Przyjdź, Panie Jezu!
Łaska Pana Jezusa ze wszystkimi!

Sunday 4 December 2011

SHEMA

Gdy w zeszłym tygodniu układałam świeczki 
na wieńcu adwentowym, sama nie wiedząc dlaczego,
wybrałam takie nietypowe - o różnych wysokościach. 
Pomyślałam wtedy: ta najwyższa będzie paliła się najdłużej. 

Dziś pora zapalić drugą świeczkę, ponieważ upłynął 
pierwszy tydzień Adwentu szczególnie skoncentrowany 
na słowie tym słuchanym jak i tym wypowiadanym. 


Tak jak świece w moim wieńcu ułożone są 
w porządku zstępującym, tak też w wielu sytuacjach 
trzeba mi "zstępować" z poziomu egoistycznych oczekiwań 
względem drugiego człowieka, do poziomu spotkania 
na płaszczyźnie dialogu.

Gdy wypalą się świece do jednego poziomu,
gdy wypalą się we mnie wszelkie niechęci,
 jest szansa, że w najmniejszej wspólnocie świata
 - między drugim człowiekiem a mną - narodzi się Pan, 
który mówi:
SHEMA!

słuchaj tego, co wypowiadają twoje usta...
 słuchaj tego, co wypowiadają usta innych...
słuchaj w MIŁOŚCI, ale z zachowaniem godności
twojej i twego rozmówcy...

DZIĘKUJĘ