.

.

Thursday 30 June 2011

„piotrowo - pawłowo” -> do przodu!

Czasami zatrzymujemy się na poczuciu swej małości w miłości.
Gdyby podobnie czynili święty Piotr i Paweł,
to ten pierwszy byłby zdominowany przez poczucie zdrady,
a ten drugi ciągle czułby się mordercą.

Na szczęście Apostołowie poszli dalej,
ponieważ szukali mocy z wysoka, która ich poprowadzi.



Tylko nasz Pan potrafi budować na niczym,
a słabość w Jego rękach ma przedziwną moc stwórczą.

Tak jak początek Kościoła opierał się na skale – Piotrze
i słowie – Pawle, tak też może On trwać
i wzrastać dzięki naszemu poddaniu się
Jego przemieniającej mocy.

Wybaw mnie Panie od pokusy nadmiernego skupiania się
na swej grzeszności i dodawaj sercu sił,
by powtarzało za św. Pawłem:

 Wyrwie mię Pan od wszelkiego złego czynu i wybawi mię,
przyjmując do swego królestwa niebieskiego. (2 Tm 4,18)

Saturday 25 June 2011

sinusoida sygnałów

Ten pracująco-świąteczno-weekendowy tydzień okazał się
bogaty w różne sygnały, które utworzyły we mnie swego rodzaju
duchową sinusoidę. Ach gdzie jest "constans"?



Nie zamierzam jednak pisać o "dołowaniach",
z wyjątkiem może jednego: Po 6 latach formacji - przysłuchując
się niektórym wypowiedziom - ręce mogą opaść aż na podłogę.
Co gorsza zamiast odpowiedzi z naszej strony w większości
milczenie, tak jakbyśmy byli nieprzygotowani do obrony wiary...
(w rzeczywistości tak mnie "zamurowało",
że nie powiedziałam prawie nic). Po prostu szok!
Żal Panie Boże, żal... ale naprawimy to
w najbliższym czasie, mam nadzieję.

Najpiękniejsza myśl tego tygodnia to oczywiście słowa
prymasa Wyszyńskiego:
Jesteś odpowiedzialny nie tylko za emocje i uczucia,
które są w tobie, ale również jesteś odpowiedzialny
za emocje i uczucia, które budzisz w drugim człowieku”
,
bo miłość bez odpowiedzialności nie istnieje.

Potem kilka dni z Abrahamem w Liturgii Słowa,
któremu Pan Bóg każe spoglądać na gwiazdy na niebie,
będące zachętą do tego, aby trzymać czoło wzniesione do góry
z wdzięczności, za to że mamy tak wspaniałego Boga.

I wędrujący wśród nas Pan w znaku Eucharystii,
oczyszcza, oświeca, jednoczy przede wszystkim z Sobą.

"Przy okazji" Świętego Jana - Zachariasz,
który nie uwierzył,
dlatego musiał zamilknąć.
Ktoś stwierdził, że mężczyźni ponoć nie potrafią słuchać
i z mówieniem też u nich nie najlepiej, a przecież tak wielu
z nich u schyłku swych lat "zakenami" się staje.
Z pewnością sporo musi się Pan Bóg nad nimi napracować
(i nad nami kobietami oczywiście też...)


I tu nasuwa mi się kolejna zasłyszana myśl:
"Cierpienie bywa ceną, jaką płaci się za rozwój".


Zachariasz musiał mieć odebraną mowę,
aby zaczął mówić głosem Pana Boga.


Panie, cóż zechcesz mi odebrać,
abym zechciała mówić Twoim głosem?

Sunday 19 June 2011

wiecznie innowacyjna kapsuła KONFESJONAŁU

Poniższe refleksje powstały w związku z wieczorem skupienia
dotyczącego spowiedzi.

Zaprojektowana przez poznańskich projektantów kapsuła to ciche  miejsce, w którym można na chwilę przysiąść, w spokoju porozmawiać, podładować telefon, napić się kawy. Regenerująca chwila oddechu od zgiełku i jednocześnie dostęp do energii jest analogią do miasta Poznań, które zapewnia wszystko, co potrzebne do rozwoju w biznesie. (za designteka.pl)


Oto parafraza powyższego tekstu:
Zaprojektowana przez Bożego Ducha kapsuła konfesjonału to ciche miejsce, w którym można na chwilę przyklęknąć, w spokoju porozmawiać, napełnić się łaską, napić się ze zdroju Miłosierdzia. Regenerująca chwila oddechu od zgiełku grzechu i jednocześnie dostęp do Bożego przebaczenia jest analogią do Niebieskiego Jeruzalem, które zapewnia wszystko, co potrzebne do rozwoju w wierze - czyli pełni szczęścia.

Jeżeli moim najistotniejszym "biznesem" jest inwestowanie w wieczność, to pragnę zaprezentować kilka szczegółów:
Spowiedź
- to miejsce modlitwy, w którym można spotkać się z Nim tak blisko, że bliżej już chyba się nie da
- to miejsce, w którym brudy, strach i blokady mogą zniknąć dzięki otwartości na przebaczenie
- to miejsce, w którym szatan nie słyszy i dlatego jest tam szczególnie bezpiecznie
- to miejsce, w którym bez obaw można i trzeba być szczerym do bólu
- to miejsce, w którym poznając korzenie grzesznej przeszłości, można patrzeć w przyszłość tak, by nie zboczyć z obranego kursu
- to widzialne miejsce łaski niewidzialnej
- to miejsce, którego nie da się opisać, ale można jego doświadczyć

JAK DOBRZE!!!

Thursday 16 June 2011

KOŚCIÓŁ bliższy człowiekowi i człowiek KOŚCIOŁOWI

Mijający rok duszpasterski skłania do refleksji. Od kilku lat wzrasta we mnie przekonanie, że bycie na serio wyznawcą Jezusa, łączy się z żywą przynależnością do "Jego Rodziny". Nie polega jednak ona na przyzwyczajeniu czy bierności, ponieważ taki stan prędzej czy później wywoła poczucie bezsensu i w efekcie może nawet odejście.
Cóż z tym zrobić?

Ojciec Święty Benedykt XVI mówi, że wraz z postępem cywilizacyjnym, musi następować postęp w dziedzinie przekazu wiary.
Czy potrzebna jest rewolucja?

W pewnym sensie tak. Okazuje się jednak, że soborowe uzgodnienia sprzed prawie 50 lat, mogące zaradzić tym problemom, ugrzęzły w swej realizacji. Lata temu kardynał Wojtyła mówił o konieczności tworzenia płaszczyzny dialogu w Kościele (a nie przepaści), tak by ludzie mogli się otwierać, poznawać, pozbywać lęków, a w efekcie brać odpowiedzialność za siebie i innych. Pozornie brzmi to jak teoretyzowanie...
Dlaczego pozornie?
Dlatego, że możliwe jest tworzenie grup ludzi wzrastających w trzech wymiarach: poprzez rozważanie Słowa, sprawowanie Eucharystii i agape.
Czy to coś nadzwyczajnego?
I tak, i nie. Zgranie tych trzech "elementów" staje się wielkim świętem bycia chrześcijaninem, pomimo niełatwej codzienności.


Nie ma szans, żeby pomimo naszych słabości, lektura Słowa Bożego nie przemawiała. (Fakt, potrzeba wysiłku - czasami nawet sporego.)
Nie ma szans, by Eucharystia w swej mocy nie była Centrum, w którym zyskujemy to, czego po ludzku nam i pośród nas brakuje.



Nie ma szans, by szeroko pojęta agape nie otwierała na innych.

W moim przekonaniu, bycie poza tymi trzema wymiarami w znacznym stopniu utrudnia prowadzenie spójnego życia chrześcijańskiego, które dawałoby szczere poczucie sensu tak, aby godzić wymagający, ale pełen miłości głos Boga z życiem codziennym.

Trudno nie wrócić do początków:
wiara rodzi się ze słuchania...
a ja dopowiem:
rozwija się poprzez odpowiedź na Słowo...
umacnia się przez przekazywanie innym...

Panie, któryś wszystko uczynił swoim Słowem,
dajże mi Mądrość, co dzieli tron z Tobą,
bom człowiek niemocny i słaby
jeśli mi braknie mądrości od Ciebie
(Mdr 9,1.5)

warto zajrzeć: 
http://tygodnik.onet.pl/32,0,64044,zejscie_zpiedestalu,artykul.html

Sunday 12 June 2011

przyjdź

Przeżyłam niesamowicie ogniste Zesłanie Bożego Ducha:-))).
W tej chwili nie bardzo mam siłę na dzielenie się,
ale pragnienie bycia otwartym na Jego działanie jest silne,
niezależnie od chwilowego braku sił ;-)



 Panie, ześlij dary Ducha Świętego na całą ziemię
i dokonaj w sercach wiernych cudów,
które zdziałałeś w początkach głoszenia Ewangelii                                                                                            (z dzisiejszej kolekty)

Sunday 5 June 2011

razem

Oglądając spotkanie Ojca Świętego z młodymi w Zagrzebiu,
a potem nabożeństwo przed Najświętszym Sakramentem
zdałam sobie sprawę jak podobne są pieśni chorwackie do polskich.
"Barką" w wykonaniu "szalikowców" ujęli moje serce,
ponieważ zaśpiewali tę piosenkę trzymając
podniesione żółto-białe flagi w kształcie szalika.



Przepiękny to obraz jedności, będący jakby odpowiedzią
na słowa B16, który wcześniej z troską mówił o
  współczesnej kulturze, odznaczającej się zróżnicowaniem
społecznym, słabą stabilnością, indywidualizmem,
życiem bez zobowiązań i nieustannym poszukiwaniem
"przestrzeni prywatnej"
.

Tymczasem podstawowe wartości moralne nie rodzą się
w izolacji lecz we wspólnocie, która jest inkubatorem
wszelkich dobrych natchnień, która otwiera serce, umysł i ducha.

Panie Jezu, kiedy będę miała pokusę wycofania się
w destrukcyjną samotność, przypomnij mi proszę,
że Twoje pójście do Nieba nie było opuszczeniem nas,
lecz pociągnięciem we właściwą stronę,
  gdzie działa Twój Święty Duch.

Saturday 4 June 2011

TREŚĆ zintegrowana z gestem

Przyglądałam się wczoraj przez okno festynowi rodzinnemu w pobliskim przedszkolu. Popisy artystyczne przygotowane przez dzieci były w swej różnorodności imponujące. Wokół stała gromadka rodziców nagradzająca co jakiś czas swe pociechy brawami. Dziwiło mnie jednak to, że rodzice nie byli w stanie zdobyć się na żaden inny gest wspierający taneczno-wokalne wyczyny maluchów.


Sama podrygiwałam i podśpiewywałam krzątając się
po domu. W końcu wykrzyknęłam do syna:
„Zobacz, ci ludzie stoją jak w kościele.
Ani nie klaszczą do rytmu,
ani się nie poruszają.
Jak można być takimi sztywniakami?”.
Syn spojrzał na mnie z politowaniem i nic nie odrzekł.


Dlaczego o tym piszę? Zastanowiło mnie spontanicznie
wypowiedziane przeze mnie stwierdzenie
o bezruchu ludzi w kościele. Zorientowałam się,
że dotyczy ono zarówno budynku jak i instytucji,
która w swym założeniu nosi znamiona wspólnoty.
Bezruch to stan, który dla normalnie funkcjonującego
człowieka jest czymś trudnym do zniesienia
przez dłuższy czas.




Wyuczone gesty podczas np. Eucharystii staną się nużące,
gdy nie będą wyrażały naszych duchowych pragnień.
Każdy kto chce oddać Panu cześć, nie jest w stanie np.
siedzieć obojętnie podczas aktu pokuty, przeistoczenia
czy uwielbienia. To n
iezwykłe, jak treść w Liturgii
jest zintegrowana z gestem.


  Przekonałam się, że gdy to nie wystarcza,
gdy nadal dopada miernota, to trzeba się zaangażować.
Cudownie gdy umożliwia to celebrans.
Wszak Liturgia = "praca dla ludu"
jest także "pracą ludu", prawda?



Jeszcze jedno zdanie dotyczące bezruchu świeckich 
w Kościele jako wspólnocie. Wiele ostatnio mówi się
o konieczności katechezy dorosłych.
Budujące są wszelkie
pozytywne inicjatywy :-) i za nie dziękuję.
Sporą troską jest jednak to, że głos człowieka świeckiego
 (i nie tylko) jest niemym,
w zderzeniu z hierarchicznością,
podczas gdy Pan do pierwotnego Kościoła mówił:
Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz,
bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie,
aby cię skrzywdzić
. (Dz 18,10)

Panie Jezu spraw, abyśmy w ukochanym
przez Ciebie Kościele,
siebie wzajemnie nie krzywdzili.

Wednesday 1 June 2011

pierwszy DAR

W dniach, kiedy w tak wielu parafiach młodzi otrzymują
dary Ducha Świętego w sakramencie bierzmowania,
w dniach kiedy następuje intensyfikacja modlitwy
o Jego wylanie tuż przed Zesłaniem, jakoś szczególnie
uderza mnie zdanie Świętego Jana Ewangelisty.

Zesłanie Ducha Świętego kojarzyłam przede wszystkim
z opisem z Dziejów Apostolskich.
Tymczasem Święty Jan w Ewangelii pisze,
że pierwszym darem Ducha Świętego
udzielonym Apostołom, była władza odpuszczania grzechów.


A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam!
Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». 
Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im:
«Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy,
są im odpuszczone, a którym zatrzymacie,
są im zatrzymane» (J 20, 22-23)

 Panie Jezu, "nie znający" granic SWEGO PRZEBACZENIA,
Ty wiesz, Ty wiesz WSZYSTKO
...