.

.

Friday 29 July 2011

bez CIEBIE nic (3)

Wychodząc z domu ciężko chorej pacjentki, usłyszałam
od jej córki: „Panie to ale muszą mieć wielkie serce, prawda?”
Zatrzymałam się wpół kroku i z przymrużeniem oka odrzekłam:
„To pacjenci sprawiają, że nasze serca się rozszerzają”.
Będąc już za drzwiami przystanęłam
i w sercu przeprowadziłam korektę:
„To TY PANIE sprawiasz, że nasze serca się rozszerzają”.

Wewnętrznie zawstydziłam się nieco,
ponieważ w mojej odpowiedzi pierwszą myślą
była zasługa człowieka, a dopiero potem Pana Boga.

Kiedyś zapytano alkoholika, który nie pił już od dwudziestu lat,
dlaczego ciągle mówi, że jest  alkoholikiem.
Odpowiadając rzekł, że jemu nie wolno ani na jedną godzinę
zapomnieć o tym, że jest alkoholikiem.


Podobnie jest z każdym z nas, ponieważ
„bez CIEBIE nic nie jest mocne ani święte”
(z kolekty).

Podsumowując zacytuję kolejne zasłyszane zdanie:
NIC i PAN BÓG – to jest WSZYSTKO.
Wszystko bez PANA BOGA –  to jest nic.




Thursday 28 July 2011

bez CIEBIE nic (2)

Dzień Świętych Joachima i Anny można nazwać
„liturgicznym świętem” Babć i Dziadków, których owocem miłości
są nasi Rodzice, a w konsekwencji my. 
Zachwyciłam się zasłyszanym podczas Eucharystii zdaniem,
że Maryja będąc najpiękniejszą „Muszlą”, 
zrodziła najcenniejszą „Perłę" – JEZUSA.




Z muszli symbolizującej „serce słuchające” – z Bożego Słowa,
rodzi się Ciało – Jej Syn.
Jakież to subtelne, delikatne, jakby nieuchwytne,
ale istniejące, obecne i nam darowane...

DZIĘKUJĘ

Wednesday 27 July 2011

bez CIEBIE nic (1)


Powoli zaczynam się uczyć tego, że „znane” przypowieści
ewangeliczne niemalże zawsze zaskakują.
Przyglądając się mijającemu tygodniowi widzę jak prowadziło Słowo,
które począwszy od niedzieli powtarzało się kilkakrotnie
w ciągu tygodnia.

Jezus opowiedział tłumom taką przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w polu. Znalazł go pewien człowiek. Ukrył go z powrotem i bardzo uradowany odszedł. Sprzedał wszystko, co posiadał i kupił to pole.
Królestwo niebieskie podobne jest także do kupca, który poszukiwał pięknych pereł. Gdy znalazł jedną, niezwykle cenną, sprzedał wszystko co posiadał i kupił ją. Królestwo niebieskie podobne jest również do sieci zarzuconej w morze, która zagarnia różnego rodzaju ryby. Kiedy jest pełna wyciąga się ją. Dobre ryby wybiera się do naczyń, a złe wyrzuca. Podobnie będzie przy końcu świata. Zjawią się aniołowie, oddzielą złych od sprawiedliwych i wrzucą ich do rozpalonego pieca. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
"Zrozumieliście to wszystko?". Powiedzieli Mu: "Tak!". Wtedy im powiedział: " Właśnie dlatego każdy nauczyciel Pisma, gdy staje się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do gospodarza domu, który ze swego skarbca wyjmuje to, co nowe i stare."
(Mt 13 , 44- 52)
 

W niedzielny poranek otrzymałam ze szpitala, kolejnego
  smsa od młodej mamy, bardzo już zmęczonej chorobą
maleńkiego dziecka. Infantylnym byłoby pocieszanie typu:
"Nie martw się, wszystko będzie dobrze."
Niewystarczającym zdawało mi się być zapewnienie
o modlitwie, tak więc szukając natchnienia,
co napisać w odpowiedzi sięgnęłam po Słowo z niedzielnej
Liturgii i przeczytałam Ewangelię o skarbie i perle.
Pomyślałam, że czasami trzeba oddać WSZYSTKO
(cokolwiek by to znaczyło), aby zyskać Skarbka, Perełkę
(np. zdrowie dla ukochanego dziecka).
Zrodziła się wtedy modlitwa:
Panie Boże, przyjmij nasze „marne wszystko”,
abyśmy zyskali to, co w Twoim zamyśle
jest dla nas Skarbem najistotniejszym.

Swoistą klamrą okazała się kolekta,
kilkakrotnie powtarzająca się w ciągu ostatnich dni:
Boże, Obrońco ufających Tobie,
bez Ciebie nic nie jest mocne ani święte,
spraw w swoim wielkim miłosierdziu, abyśmy pod Twymi rządami
i Twoim przewodnictwem dobrze używali rzeczy przemijających
i nieustannie ubiegali się o dobra wieczne.

Sunday 24 July 2011

praktyczna Magdalena :-)

"Jezus rzekł do niej: Mario! A ona obróciwszy się powiedziała
do Niego po hebrajsku: Rabbuni, to znaczy: Nauczycielu!" (J 20,16)




Bywa tak, że podczas Eucharystii są momenty,
że jesteśmy myślami gdzieś daleko. Różne są sposoby na to,
aby znaleźć w sobie skupienie. Mnie podczas konsekracji zwykle
pomagało tomaszowe „Pan mój i Bóg mój”.
Ostatnio, w Marii Magdaleny, w tym właśnie momencie
niespodziewanie wyrwało się z serca takie radosne „Rabbuni."


Mario Magdaleno, ty jesteś całkiem praktyczną kobietą,
ponieważ uczysz jak rozpoznawać Zmartwychwstałego Pana
i co dalej z tą wiedzą robić :-)


Friday 22 July 2011

prawdziwa historia

Znam historię pewnej Marii z Magdali, która tak bardzo zaplątała się w grzech, że nie potrafiła nawet za niego żałować. Nie słuchała rad mądrych ludzi mimo, iż w głębi serca czuła, że mają rację. Nienawidziła tego co robiła, w końcu znienawidziła siebie.



Razu pewnego usłyszała: "Nieźle się Marysiu wpakowałaś" i zobaczyła mnóstwo podniesionych kamieni, gotowych do ukamienowania. Był to moment jej pierwszego szczerego wołania: "Panie, pomóż".



Nie od razu zniknęły kamienie, ale bliskość Pana - Wybawiciela
przemieniała. Sporo było jeszcze jej upadków w konfrontacji
z pokusą, ponieważ nie rozumiała, że ze Złym nie należy
dyskutować pod żadnym pozorem!!!
A Pan był blisko i sprawiał, że kamienie grzechu wietrzały i stawały się piaskiem, na którym pisał On sam.


O czym pisał? O przebaczeniu. O tym, że On przebacza,
nawet wtedy, gdy inni nie wybaczają.
O tym, że także sama sobie musi przebaczyć.


W końcu podniósł ją, a ona poszła za Nim ucząc się tego,
że życie to tyle, co spoczywanie na Jego Sercu.

Połóż mnie jak pieczęć na Twoim sercu,
jak pieczęć na Twoim ramieniu.


Spanikowała, razu pewnego, gdy zobaczyła stos kamieni.



A On rzekł: "Wiem, że cię to przeraża, ale wiem też jeszcze jedno - ty przeszłaś już moment swego duchowego zmartwychwstania. Teraz pora ukazać, że MOJE UWIELBIONE CIAŁO, jest tym co ciebie i twe ciało buduje."

Wtedy to po raz pierwszy zrozumiała,
że została wyzwolona i posłana:
"Teraz to ty jesteś zwiastunką Mojego Zmartwychwstania,
także w tobie. Idź i powiedz to światu" - usłyszała
i zaraz pobiegła, ponieważ to, co dawne, minęło,
a oto wszystko stało się nowe.



Bo jak śmierć potężna jest miłość,
potężniejsza niż najbardziej śmiercionośny grzech.

(Nie jest to tylko i wyłącznie historia sprzed 2000lat.
Wydarzyła się ona całkiem niedawno, a niektóre zdania
to także fragmenty smsów czy maili, których bynajmniej
nie używano w czasach Pana Jezusa.)



Saturday 16 July 2011

nie dać się zdeptać

Kilka lat temu, podczas autokarowej konferencji :-) usłyszałam zdanie, które trudno było mi zrozumieć. Brzmiało ono mniej więcej tak:
"Możemy pozwolić drugiemu człowiekowi przejść po sobie, ale nie możemy dać się zdeptać."
Wielokrotnie, w rozmowach z osobami mającymi trudne relacje, próbowałam te słowa "rozgryźć", ale efekty były mierne i nieprzekonywujące. Trzeba było poczekać na dar większego zrozumienia.

Wreszcie kilka dni temu, sama doświadczając sporego wzburzenia, coś we mnie drgnęło. Usłyszałam, że w chorych relacjach - w których jeden człowiek podporządkowuje sobie drugiego, pozbawiając go godności - trzeba umieć się odciąć.


- Dlaczego?
- Ponieważ w pierwszej kolejności - jako dzieci Boże - należymy do Boga Ojca; nie do ziemskich rodziców, nie do współmałżonków, czy innych ludzi próbujących wykreować despotyzm względem nas.
- Co zrobić, gdy tamci tego nie rozumieją?
- Możemy się za nich modlić.
- A co w sytuacji, gdy trwają w nałogu polegającym na zatruwaniu innym życia, czy braku przebaczenia?
- Trzeba umieć się odciąć od takiego sposobu myślenia!
- Jak?
- Nałożyć na siebie zbroję, wziąć tarczę i bronić godności Bożego Ducha mieszkającego we mnie!

Chodzę z tymi słowami już tydzień...
ależ one są trudne, ale dające światło...
Przyjdzie mi z nich zdać relację...

Tymczasem Jezus mówi, że mnie kocha :-).
Jak dobrze być kochanym :-)))


Ty, który jesteś Stwórcą każdego kroku miłości,
proszę napomnij mnie, gdy będę poniżała=deptała innych.


Saturday 9 July 2011

dziękuję Tobie - dzięki Tobie

Wczorajszy ranek mogę zaliczyć do kategorii tych,
które przerażają mnóstwem spraw nierozwiązanych.
Czego się dotknęłam, tam wielki znak zapytania
i pokusa by przeczekać w bezruchu.
Na szczęście  świadomość tego, że nie mogę zawieść tych,
którzy na mnie czekają okazała się wystarczającym impulsem,
który "wprawił mnie w ruch", a sprawy - niekoniecznie związane z akurat wykonywanymi czynnościami - rozwiązywały się same.

Odwiedzając chorych w celu wykonania zabiegów,
często czuję się jak "niepomocny pomocnik" w obliczu
ogromu cierpienia, którego zaledwie dotykam... ach...

Wczoraj, w odpowiedzi na dość spektakularne podziękowanie
zacnego małżeństwa profesorskiego - u których bywałam przez
kilka tygodni - wypowiedziałam zdanie, które mnie zaskoczyło:
"Małość zasług mych, nie jest godna takich podziękowań."


"Thank you" lubię interpretować niekoniecznie
jako "dziękuję tobie",
ale jako "dzięki TOBIE".
Dzięki temu, że zauważasz we mnie dobro,
ja chcę stawać się lepszym.

Tego właśnie doświadczyłam wczorajszego ranka...




I jeszcze jedna myśl, właśnie zasłyszana,
a niekoniecznie oderwana od powyższego kontekstu:
"Jesteś takim człowiekiem, jakich masz przyjaciół".
Dopowiem:
"Jesteś takim człowiekiem jakimi stają się ludzie,
w twojej obecności."


Panie, Największy z obecnych,
tylko "dzięki TOBIE" - "thanks to YOU"
mogę prawdziwie stawać się lepszą.


Tuesday 5 July 2011

"a ja nie wiedziałem"

Jakub widząc aniołów chodzących po drabinie i
  słysząc głos Boga "Ja jestem z tobą i będę cię strzegł"
stwierdza:
"Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem".


Zarówno Jair jak i kobieta cierpiąca na krwotok
nie mają "jakubowych" wątpliwości,
tylko gorąco wierzą w Boże działanie.




Skoro ufność nazywana jest naczyniem do czerpania łask,
proszę, aby moje - nie było dziurawe
...

Saturday 2 July 2011

dwa SERCA

Rozkrzyczały się polskie media nazywające
Polskę "sercem Europy" z racji przewodnictwa
w Radzie Unii Europejskiej.
Dla zrównoważenia, tej momentami żałosnej fety,
możemy niemalże równocześnie „uciec” w znacznie
bezpieczniejszą przestrzeń: do Serca Jezusa i Serca Maryi.
Pokazują one, że miłość może zrodzić się tylko z miłości -
czyli tam, gdzie jest zrozumienie, akceptacja, przebaczenie.
Nie ma ona szans wzrostu wśród krytyki, zawiści,
poniżania, osądów.

Dzięki zasłyszanym myślom, (dziękuję)
zdałam sobie sprawę w jak ścisłej jedności współistnieją
Serce Syna i Jego Matki.

Matki, która jak nikt rozumie, kocha, pociesza,
pozwala być sobą, a równocześnie troszczy się i cierpi.

Św. Jan Eudes  pisał:
Jezus nie tylko przebywał i mieszkał
nieustannie w sercu Maryi,
lecz On rzeczywiście jest Sercem Jej Serca
i duszą Jej duszy.

Serce Jezusa jest początkiem Serca Maryi,
jak Stwórca jest początkiem stworzenia.
Serce Maryi jest początkiem Serca Jezusa,
jak matka jest początkiem serca swego dziecka.


Panie, czy podoba się Tobie moja miłość?
...ach lepiej nie odpowiadaj, lecz proszę
ulecz moje serce za ciasne...
ulecz moje serce pęknięte...