.

.

Wednesday 18 September 2013

motyle (2)


Wchodzę do hospicjum. 
Trwa przygotowanie do Eucharystii. 
Jej głównymi uczestnikami są ci, 
których życie przeobraża się w kolejne stadium – wierzę, że w motyla. 

Rozpoczyna się Msza. Płynie Słowo o Bożej Miłości, 
której wielkość a zarazem delikatność można doskonale odczuć. 

Potem modlitwy o siłę i wytrwanie i wreszcie Komunia, 
podczas której cieńsza niż zwykle Hostia, 
delikatna jak skrzydła motyla rozpływa się we mnie. 
Przejmujące odczucie, kiedy to Ciało Pana wnika we mnie i przenika 
niczym muśniecie.


Panie, przechodząc przez kolejne etapy życia tu na ziemi
  niczym gąsienica czy poczwarka
chcę dążyć do tego, by być Twoim motylem w Niebie.

Monday 9 September 2013

motyle (1)


Myśląc o hospicjum, cofam się do początku lat osiemdziesiątych
 kiedy to w Poznaniu rodził się ruch hospicyjny. 
Uczono nas jak opiekować się pacjentem 
w terminalnym stadium choroby nowotworowej, 
jak dotykać zarówno jego ciała jak i duszy. 

Symbolem hospicjum był m.in. motyl, 
który w swej delikatności i ulotności 
pokazywał jaką metamorfozę przechodzi człowiek 
zarówno w swoim życiu fizycznym jak i duchowym. 


Podczas jednych z warsztatów wystąpiła Anna – wolontariuszka. 
Była to kobieta niezwykła nie tylko dlatego, 
że miała na sobie bluzkę z wielkim kolorowym motylem. 
Opowiadała nam jak odchodził jej mąż. 
W ostatnim stadium choroby nowotworowej, 
zapadał na kilka dni w śpiączkę wątrobową, 
a gdy się wybudzał bardzo cierpiał. 
W pewnym momencie małżonkowie razem z zespołem lekarzy,
 zaczęli myśleć o tym, aby zrezygnować z tzw. uporczywej terapii 
i pozwolić mu spokojnie umrzeć. 
Gdy kolejnym wybudzeniom, 
towarzyszył coraz trudniejszy do zniesienia ból, 
wspólnie zdecydowali się na rozstanie.   

Kiedy zapadł w śpiączkę odłączono aparaturę,
 a Anna odprowadziła go do bram Nieba,
 pomimo, że po ludzku pociągało to za sobą bolesną rozłąkę.

 Minęło sporo czasu. 
Wierzę, że Anna jest już w Niebie, 
a u Jego bram czekał na nią ukochany mąż.

bukłaki


Zeszłotygodniowa kolekta:
zaszczep w naszych sercach miłość ku Tobie (…)
umocnij w nas wszystko, co dobre,
i troskliwie strzeż tego, co umocniłeś

jakoś tak mocno przemawia do serca,
w kontekście potłuczonych dzbanów,
starych i nowych bukłaków.



Nasze spękane dusze,
jak przeorane życiem

 i pomarszczone czasem stare bukłaki,
tylko w Bożych rękach odzyskują swą młodość i użyteczność.
Jak dobrze :-)