Gdy idę do obłożnie chorych w domach, aby poprzez zabiegi
nieść ulgę w ich cierpieniu, spotykam różnych ludzi.
Oprócz sąsiadów, najczęściej mijam listonoszy, którzy
przynoszą wyczekiwaną korespondencję i nie mniej
wyczekiwaną rentę czy emeryturę.
nieść ulgę w ich cierpieniu, spotykam różnych ludzi.
Oprócz sąsiadów, najczęściej mijam listonoszy, którzy
przynoszą wyczekiwaną korespondencję i nie mniej
wyczekiwaną rentę czy emeryturę.
Robi się jednak wyjątkowo około pierwszego piątku miesiąca,
kiedy to chorzy czekają na odwiedziny księdza z Panem Jezusem.
kiedy to chorzy czekają na odwiedziny księdza z Panem Jezusem.
Nawet u tych bardzo schorowanych można zauważyć
ogniki w oczach, są jacyś bardziej odświętni
i wyjątkowo tego dnia nie bardzo chętni do rozmowy.
Trudno się dziwić - wszak czekają na Gościa najważniejszego.
Na ulicy od razu rzuca się w oczy biel kapłańskiej komży,
która wydaje się być jaśniejsza niż zwykle,
spojrzenie - pozdrowienie bardziej radosne i znaczące,
a Jezus trzymany na sercu jakby bliższy.
która wydaje się być jaśniejsza niż zwykle,
spojrzenie - pozdrowienie bardziej radosne i znaczące,
a Jezus trzymany na sercu jakby bliższy.
Jesteśmy przecież posłani, aby Go nieść...
Dziękuję
No comments:
Post a Comment