Kiedy przed prawie dwoma tygodniami, w Liturgii Kościoła zaczęto czytać Apokalipsę św. Jana, mam wrażenie, że nie nadążam z rozumieniem słowa.
Mimo, że jakiś czas temu przeczyłam tę księgę ze szczegółowymi komentarzami, to w moim myśleniu pozostał stereotyp, że pod bogatą symboliką kryje się tragizm końca świata.
Tym razem uparłam się, żeby choć co kilka dni "wyłapywać coś dla siebie" i powalczyć o dar większego zrozumienia. Przypuszczam, że jeśli będę konsekwentna to najbliższe wpisy będą "ciężkiego kalibru", ale cóż...
Tymczasem piękne słowa z pierwszych jej wersów
Ty masz wytrwałość: i zniosłeś cierpienie dla imienia mego - niezmordowany. Ale mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości. Pamiętaj więc, skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij! (Ap 2,3-5) są dla mnie, w obecnym stanie ducha, niczym innym jak zachętą do powrotu do pierwotnej miłości, której w tak namacalny sposob można doświadczyć w Sakramencie Pojednania i Eucharystii.
Ty masz wytrwałość: i zniosłeś cierpienie dla imienia mego - niezmordowany. Ale mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości. Pamiętaj więc, skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij! (Ap 2,3-5) są dla mnie, w obecnym stanie ducha, niczym innym jak zachętą do powrotu do pierwotnej miłości, której w tak namacalny sposob można doświadczyć w Sakramencie Pojednania i Eucharystii.
JAK DOBRZE, ŻE MOŻNA POWRACAĆ!
No comments:
Post a Comment