Ojciec Święty Benedykt XVI jest dla mnie niewątpliwie
kimś wyjątkowym pod wieloma względami.
Adwentowe rozważania adhortacji „Verbum Domini”
(pozdrawiam roratniego Homiletę :-) oraz splot innych sytuacji
sprawiły, że zostałam zmotywowana do codziennego
czytania Pisma Świętego.
Jest to dla mnie ciągle rzecz niepojęta.
Ja i regularność?
Ja i ramy pośród tak wielu zajęć i obowiązków?
Widać dzieła Boże dokonują się niezależnie od tego,
czy mieszczą się one w naszych głowach czy nie.
Gdy nastał okres wakacji, wydawało mi się, że będzie
kimś wyjątkowym pod wieloma względami.
Adwentowe rozważania adhortacji „Verbum Domini”
(pozdrawiam roratniego Homiletę :-) oraz splot innych sytuacji
sprawiły, że zostałam zmotywowana do codziennego
czytania Pisma Świętego.
Jest to dla mnie ciągle rzecz niepojęta.
Ja i regularność?
Ja i ramy pośród tak wielu zajęć i obowiązków?
Widać dzieła Boże dokonują się niezależnie od tego,
czy mieszczą się one w naszych głowach czy nie.
Gdy nastał okres wakacji, wydawało mi się, że będzie
on bardziej sprzyjającym dla zatopienia się lekturze Słowa.
Tymczasem – o ironio! – okazuje się, że czas nieco mniej
uporządkowanych obowiązków zawodowych, jest dla mnie
trudniejszym w byciu regularną i konsekwentną.
Nie bez bólu przebrnęłam przez, jak dotąd, najtrudniejszą
dla mnie z Ksiąg – Izajasza, a dziś kończę już Jeremiasza :-)
Ostatnio nie odczuwałam specjalnej euforii czy satysfakcji
związanej z czytaniem, ale przecież nie o nią tak naprawdę
chodzi. Jednak z tym stanem emocjonalnej „letniości”
nie czułam się dobrze i koniecznie chciałam coś z tym zrobić.
I tu zupełnie niespodziewanie trafiają do mnie słowa.
Czyje?
Kochanego „papieża od Słowa Bożego”, który podczas
sierpniowej audiencji środowej mówi właśnie
o czytaniu Biblii:
Chciałbym więc zachęcić, aby w okresie letnim czy w czasie wolnym mieć pod ręką Pismo Święte, aby zasmakować w nim na nowy sposób, czytając po kolei niektóre jego księgi, zarówno te mniej, jak i bardziej znane, (…) ale w lekturze stałej. W ten sposób chwile wypoczynku mogą stać się nie tylko wzbogaceniem kulturowym, ale także pokarmem ducha, które może podsycać poznanie Boga i dialog z Nim - modlitwę.(z katechezy Ojca Świętego „Zasmakujmy Pisma Świętego”, wygłoszonej podczas środowej audiencji 3 sierpnia 2011)
Tymczasem – o ironio! – okazuje się, że czas nieco mniej
uporządkowanych obowiązków zawodowych, jest dla mnie
trudniejszym w byciu regularną i konsekwentną.
Nie bez bólu przebrnęłam przez, jak dotąd, najtrudniejszą
dla mnie z Ksiąg – Izajasza, a dziś kończę już Jeremiasza :-)
Ostatnio nie odczuwałam specjalnej euforii czy satysfakcji
związanej z czytaniem, ale przecież nie o nią tak naprawdę
chodzi. Jednak z tym stanem emocjonalnej „letniości”
nie czułam się dobrze i koniecznie chciałam coś z tym zrobić.
I tu zupełnie niespodziewanie trafiają do mnie słowa.
Czyje?
Kochanego „papieża od Słowa Bożego”, który podczas
sierpniowej audiencji środowej mówi właśnie
o czytaniu Biblii:
Chciałbym więc zachęcić, aby w okresie letnim czy w czasie wolnym mieć pod ręką Pismo Święte, aby zasmakować w nim na nowy sposób, czytając po kolei niektóre jego księgi, zarówno te mniej, jak i bardziej znane, (…) ale w lekturze stałej. W ten sposób chwile wypoczynku mogą stać się nie tylko wzbogaceniem kulturowym, ale także pokarmem ducha, które może podsycać poznanie Boga i dialog z Nim - modlitwę.(z katechezy Ojca Świętego „Zasmakujmy Pisma Świętego”, wygłoszonej podczas środowej audiencji 3 sierpnia 2011)
No comments:
Post a Comment