Od pewnego czasu z większą
lub mniejszą intensywnością
szukam odpowiedzi na pytanie jak zachować w sobie Boży
pokój,
sacrum, ciszę, taką cząstkę siebie, w której pomimo nawałnic
będzie mógł spokojnie mieszkać Pan Jezus.
Ostatnie dni przyniosły mi swoisty duchowy magiel,
który spotęgował woooołanie
o ciszę we mnie.
Nie raz przekonałam się, że prosząc całą sobą o dary duchowe -
- otrzymywałam je.
Problemy są te same, zmęczenie podobne, tempo życia nie mniejsze,
ale wysiłek włożony w odzyskanie
Ciszy,
jest teraz choć przez chwilę zauważalny.
jest teraz choć przez chwilę zauważalny.
Wiem, że znów przyjdą trudne do opanowania spiętrzenia,
ale wiem też, że możliwe jest zachowanie takiego azylu w sobie,
by ON
mógł w nim mieszkać.
Trzeba tylko bardzo, bardzo, bardzo tego chcieć.
Trzeba tylko bardzo, bardzo, bardzo tego chcieć.
Dla mnie jest to chyba największe pragnienie,
a równocześnie zadanie na Rok Wiary.
Przytoczę jeszcze fragment modlitwy
kończącej dzisiejszą Eucharystię:
Panie pomnóż w nas działanie
SWEJ MOCY
i przygotuj nas swoją łaską do życia wiecznego.
Tak Panie, chcę byś pomnażał we mnie TWOJĄ MOC!!!
Bo wierzyć to cierpliwie
ufać,
szczególnie wtedy, kiedy cudów nie ma.
No comments:
Post a Comment