Minęło już kilka dni maja,
a we mnie może majowo (za sprawą rozkwitu wiosny),
ale niestety jakoś
niezupełnie Maryjnie.
Mogę zachwycać się oprawą nabożeństw,
pięknymi wezwaniami Litanii Loretańskiej,
które jednak
wymagają sporego wysiłku,
aby nie wypowiadać
ich machinalnie czy z samym tylko rozrzewnieniem.
Marzą mi się nie tyle „czytanki”, ale
konkretne katechezy,
które pomogłyby przyjrzeć się, zgłębić, przemedytować
aż w
końcu wchłonąć cechy osobowości Tej,
która stała się Mieszkaniem dla Syna
Bożego.
W swej delikatności, zasłuchaniu, rozwadze
najbliższa jest mi Maryja
taka prosta, zwyczajna,
ale o duszy niezwykłej, która zawsze DOBRZE RADZI :-)
Dla niewtajemniczonych:
w dzień moich imienin jest Matki Bożej Dobrej Rady.
Pisałam niegdyś o tym: