Cudownie było mnie - niegdyś Elfowi - dołączyć
(najpierw duchowo, a potem bezpośrednio)
do Jedenastkowej Braci w tym szczególnym dla Grupy 11 roku.
Dla mnie fenomen pieszego pielgrzymowania polega na tym,
że on nigdy nie wygasa.
Dusza zaprawionego w marszu pielgrzyma ma w sobie przekonanie,
że cokolwiek w życiu by się nie działo,
ponad wysiłkiem człowieka jest bezgraniczna Boża Moc,
która przeprowadza pomimo ciemności.
Taką wartość w życie codzienne,
może wnieść doświadczenie rekolekcji w drodze,
a wzajemne wsparcie często owocuje wytworzeniem więzi.
Niewątpliwie ukoronowaniem tego roku było
nocne czuwanie w Jasnogórskiej Kanie.
Jak to na uczcie weselnej - jadła i napoju zabraknąć nie powinno.
Tymczasem bywa tak, że do drugiego człowieka
wychodzimy z pustymi stągwiami serc,
a na talerzu podajemy grzech naszych oczu i wypowiadanych słów.
Można jednak tak jak Maryja: ze zrozumieniem
"pogłaskać" bliźniego wzrokiem. Zamiast panikować, darować słowo,
które podniesie, a nie poniży, po którym będzie wiadomo,
że trzeba robić cokolwiek powie Jej Syn.
Uderzająca jest analogia symboli:
przebitego boku Jezusa,
rysów na obrazie Jasnogórskim
i śladów ran widocznych na pasie Jana Pawła II.
Być jak ON, idącym wśród krwawiącego grzechem tłumu,
z wiarą dotykać JEGO uzdrawiającej MOCY,
i nie uwieszać się na JEGO omdlewających ramionach,
lecz je wspierać.
Zadbać też o lampę, by nie zabrakło w niej oliwy czujności
i dalej szaleńczo cieszyć się JEGO bliskością w weselnej Kanie
gdy stągwie są pełne wina
a potem w codzienność nieść pokój, który buduje nas samych i innych.
D Z I Ę K U J Ę
wypowiedziane wszelkim DAROM DUCHA i TALENTOM
to dużo za mało.
Niech zatem PAN będzie Wam Nagrodą!!!