Od kilku tygodni chodzą za mną dość
oczywiste,
ale ważne myśli dotyczące słabości,
którą w sposób
zdecydowany odróżnić trzeba od grzechu.
Nawiązując do Pawłowego wołania:
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej
łaski.
Moc bowiem w słabości się doskonali».
Najchętniej więc będę się chlubił
z moich słabości,
aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. (2 Kor 12, 8-9)
Trudno oprzeć się wrażeniu, że Pan Bóg wybiera
na swoich współpracowników słabe
narzędzia po to,
Im mniej w
nas samych naszych sił,
tym więcej pozostaje miejsca dla Jezusa.
W tym momencie
jak "mantra" przychodzi mi na myśl modlitwa,
o której piasałam niedawno:
Oczyszczaj
Panie postem naczynie mego serca,
aby stawało się godnym dla Ciebie mieszkaniem.
Wracając do
wątku mocy w słabości, Pan Jezus w ziemskim wymiarze
stał się "słabym i
ograniczonym" do tego stopnia,
że tam gdzie serca ludzi przepełnione były ich
mocą –
– nie mógł zdziałać żadnego cudu.
Podobnie dzieje się w naszym życiu,
gdy przelewa się ego w nas,
lub co gorsza w ludziach, od których jesteśmy zależni...
lub co gorsza w ludziach, od których jesteśmy zależni...
Panie Jezu, Ty widzisz naszą upartość w pragnieniach.
Przemieniaj w MOC te, które są zgodne z Twoją wolą.
Oczyszczaj z tych, które mimo pozornej siły, blokują Twój dostęp do nas.
Maryjo zaglądająca
dziś do stągwi naszych serc –
– co w nich znajdujesz?
Ty, która byłaś
pełna słabości (w wymiarze otwartości)
użycz nam wrażliwości Twoich uszu,
spojrzenia Twoich oczu
spojrzenia Twoich oczu
i mowy
Twoich myśli
Amen.
No comments:
Post a Comment