Trudno mi było tego roku "podejść z życiem"
do święta Podwyższenia Krzyża…
W końcu zwróciłam uwagę na to jak wiele skrajnych emocji
zawartych jest w Liturgii Słowa:
Gdy Izraelici stracili cierpliwość, szemrali przeciw Panu,
oszukiwali Go swymi ustami, ich serca były niewierne,
a w przymierzu nie byli stali.
Kąsani przez węże o jadzie palącym
przypomnieli sobie, że Bóg jest ich opoką
i nawróceni garnęli się do Boga.
On jednak będąc miłosierny,
odpuszczał im winę i nie zatracał,
gniew swój często powściągał
i powstrzymywał swoje wzburzenie.
Do ocalenia potrzebny był zdawałoby się niezwykle znikomy gest.
Było to spojrzenie, ale Z WIARĄ, które dawało Bogu możliwość działania.
Jak z wiarą spoglądać na KRZYŻ w wymiarze 3D
i nie stawiać znaku zapytania tam,
i nie stawiać znaku zapytania tam,
gdzie Pan Bóg już dawno umieścił kropkę
i przypieczętował Swoją Krwią Miłości?
.
No comments:
Post a Comment