Pobożność związana z odmawianiem
litanii nie jest dla mnie łatwą.
Jednak wrodzona przekora nie raz powoduje,
że to co
dla mnie trudne i zniechęcające,
mobilizuje do szukania optymistycznych stron.
Tak też było i tym razem w związku z podejściem
do Litanii do Najświętszego
Serca Pana Jezusa.
Zawsze wydawało mi się, że ma ona pesymistyczny wydźwięk,
pokazujący zwykłemu śmiertelnikowi jego grzeszność.
W duchu jęknęłam, gdy usłyszałam,
że mam się nią pomodlić w ramach pokuty
i to zmobilizowało mnie do poszukania w
tym nabożeństwie światła.
Nie było to wcale trudne, gdy zaczęłam wsłuchiwać się
w cechy Serca Pana Jezusa.
Na 33 wezwania, 28 jest tych, które mówią o Jego wielkości,
a tylko 5 pokazuje jak bardzo zostało Ono zranione poprzez ludzką grzeszność.
Ta „odkryta” przeze mnie pozytywna dysproporcja pokazuje,
że swoje serca
kształtujemy nie tyle w duchu ekspiacji,
co w duchu radosnego otwierania się na
pozytywne cechy,
które mają moc nas przemieniać.
Może ciepłe czerwcowe dni pomogą,
by na gorącą miłość Boga do człowieka - choć w
pewnym stopniu -
tym samym Jemu odpowiedzieć.
Nie neguję wartości cierni, włóczni, przelanej Krwi,
ale pragnę nieść w sobie Serce
zmartwychwstałe,
zwycięskie,
chwalebne,
chwalebne,
bo takie - bijące - dodaje mi sił, aby Żyć.
No comments:
Post a Comment