Myśląc o różnych osobach, przeprowadzonych rozmowach,
sytuacjach, widzę jak wiele w nas trosk i poczucia
zdawałoby się nadmiernego cieżaru codziennego życia.
Gdy próbuję objąć to wszystko modlitwą, mam wrażenie,
że ciągłe jej nie starcza, ciągle jakby za mało...
Ksiądz Jan Twardowski mawiał:
W życiu musi być dobrze i niedobrze.
Bo jak jest tylko dobrze, to jest niedobrze...
Mimo problemów trzeba iść do przodu i ufać,
że w trudnościach ukryte jest blogosławieństwo,
które ujawni się kiedy przyjdzie odpowiednia pora.
Właśnie... gdy przyyyyyyyjdzie odpowiednia pora...
Ostatnio zastanawiałam się jak radzić sobie z lawiną problemów
tak, aby utrzymywać duchową i psychiczną równowagę.
Nie doszłam do żadnego odkrywczego wniosku,
ale pomyślałam, że warto szczególnie dbać o to,
aby cieszyć się każdą nawet najmniejszą chwilą wytchnienia,
by regenerować w sobie nadszarpnięte poczucie bezpieczeństwa
i nie stresować się tym co będzie.
Dać sobie odetchnąć... choć minutę, choć pięć minut, choć dziesięć....
więc
No comments:
Post a Comment