.

.

Wednesday 10 February 2010

Life's for Sharing

 Zrobiło mi się jakoś tak radośniej, gdy obejrzałam
The T-Mobile Dance
.
Dlaczego?
Po pierwsze, bardzo lubię ruch, taniec i wszystkie pozytywne, często spontaniczne emocje z nim związane.

Po drugie, Liverpool Street Station to wspomnienie pobytu w Wielkiej Brytanii, a przede wszystkim spotkań z Brytyjczykami, którzy w zdecydowanej większości potrafią egzystować spokojnie,
bez pośpiechu i nerwowości. W pamięci mam także "enklawy" katolików żyjących w mniejszości, ale za to tworzących Kościół
prawdziwie tętniący życiem i życzliwością.
Przy okazji pozdrawiam London, Leicester, Syston i Melton :-).

Po trzecie, (najważniejsze) myślę, że pośród - bagażu problemów, tobołków smutków i siatek pełnych dylematów - dobrze jest zdobyć się na chwile beztroski i delikatnego szaleństwa, aby radośnie pomachać laską, którą wspieramy nasze ułomne człowieczeństwo :-).

Zapraszam do obejrzenia filmiku dedykując go szczególnie tym,
którzy pomimo łez,
pragną "krokiem walca" WYPŁYWAĆ NA GŁĘBIĘ Dunaju
i UFAĆ, że nie utoną.

Life's for sharing.
Życie jest po to, by przeżywać je razem i nim się dzielić.

No comments: