.

.

Saturday 14 May 2011

zwycięstwo w bitwie o... ŚWIATŁO

Wiem, że jestem monotematyczna, ponieważ będzie znów
starotestamentalnie, ale z wielkanocnymi akcentami.
Tym razem kilka oderwanych myśli odnośnie
Pierwszej Księgi Machabejskiej.

Czytając tę księgę, trudno nie zauważyć jej ponadczasowości.
Jak bardzo Judejczycy musieli walczyć z hellenizmem,
którego w moim odczuciu najbardziej bolesnym przejawem
był kult bałwochwalczy w Świątyni Jerozolimskiej.

Jak bardzo potrzebna była konkretna postawa
człowieka - Matatiasza, który mówi:
(...)ja, moi synowie i moi krewni będziemy postępowali
zgodnie z przymierzem, które zawarli nasi ojcowie.
Niech nas [Bóg] broni od przekroczenia prawa i jego nakazów!
Królewskim rozkazom nie będziemy posłuszni
i od naszego kultu nie odstąpimy
ani na prawo, ani na lewo. (1Mch 2,20b-21)

 
Jak bardzo musieli być "elastyczni" rezygnując
ze świętego dla nich prawa szabatu,
aby walczyć o większą świętość.


To, co powiedział Matatiasz swoim synom tuż przed śmiercią -
(...) nie zawiedzie się ten,
   kto w Nim pokłada swe nadzieje.
 Nie obawiajcie się zatem pogróżek grzesznego człowieka,
    bo jego chwała to gnój i robactwo;
 dziś się wywyższa, a jutro już go się nie znajdzie,
    bo powrócił do swego prochu i przepadły jego zamysły.
Synowie! Bądźcie mężni i mocni w [zachowaniu] Prawa,
    przez nie bowiem dostąpicie chwały (1 Mch 2,61b-63)
- jest jakby analogią do „Mowy pożegnalnej Chrystusa”.

Gdy zginął dzielny Juda i w Izraelu zapanowała żałoba pytano:
Jak mógł paść bohater, który wybawiał Izraela? (1Mch 9, 21)
Podobnie jak Apostołowie:
A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał
wyzwolić Izraela. (Łk 24,21)


Odpowiedź piszę po raz kolejny, powtarzając przede
wszystkim sobie, (tym razem)
słowami Matatiasza:
  Zwycięstwo bowiem w bitwie nie zależy od liczby wojska;
prawdziwą siłą jest ta, która pochodzi z Nieba. (1 Mch 3,19)


************************

"Święto świateł" upamiętnia cudowne wydarzenie
po poświęceniu świątyni: niewielka ilość czystej rytualnie oliwy,
zamiast przez jeden dzień, paliła się aż przez osiem.


 Tak jak w żydowskie święto światła - Chanuka, ustanowione
w czasach machabejskich, pali się chanukiję
(z dziewięcioma ramionami, z których jedno
<szamasz = sługa> spełnia rolę pomocniczą,
gdyż od niego zapala się pozostałe świece)
tak w Wielkanoc - Święto ŚWIATŁA - płonie Paschał,
od którego my zapalamy swoje świece.



Światło to może płonąć nie tylko 8 dni, lecz na wieki.

********************

 Fragment, przytaczany podczas ostatnich
rekolekcji wielkopostnych 1Mch 2,49-64
oraz to, co podczas nich usłyszałam, uzmysławia mi,
jak cenne są doświadczenia przodków, a równocześnie
jak podobne są ludzkie historie,
pomimo osadzenia w różnym czasie.

Nawet nieliczny naród, jeśli pragnie być wierny własnej tradycji,
może z Bożą pomocą odnieść zwycięstwo nad silniejszym,
który próbował narzucić mu siłą swoją religię, ideologię, trend.

Świat może wywierać na człowieka pewien wpływ,
jednak nie powinien on nigdy doprowadzić
do wyrzeczenia się tożsamości.

Pan Bóg wie co robi, ale powiem przewrotnie:
szkoda, że mądrość nie jest dziedziczną...

No comments: