.

.

Monday 21 December 2009

RORATY in progress

Udział w tegorocznych roratach nie jest postanowieniem, ale próbą zrealizowania celu.
Z postanowieniami bywa różnie, ale ja najbardziej obawiam się, że jakaś choroba ograniczy moje normalne funkcjonowanie. Na razie udaje się pomimo mrozów i zmęczenia. Zdawałoby się, że zmuszam do niezawodności zarówno mój samochód („koreańczyk” nie lubi tak niskich temperatur), jak i swój organizm też. W rzeczywistości to Boża zasługa i łaska.
Każdy z uczestników porannej Mszy Świętej dostaje cytat wypowiedziany niegdyś przez mądrych kapłanów (nawiązanie do Roku Kapłańskiego), by rozważać go przez cały dzień.  Bardzo cenię sobie sms-ową wymianę refleksji z moją duchową przyjaciółką – współuczestniczką Rorat.
Myślę, że jednego dnia ustanowiła ona swoisty rekord jadąc samochodem od swojej rodziny ponad 30 km i zdążając na 6.15! Z pewnością to ona wstała najwcześniej spośród wszystkich uczestników Rorat.

Dochodzę do wniosku, że
WYRZECZENIE JEST TRUDEM, DZIĘKI KTÓREMU
ZYSKUJE SIĘ TAK WIELE :-)))

No comments: