.

.

Thursday 26 August 2010

"triduum uparciuchów" (1)

26.08. Upór z Kany

Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? (J 2,4).
Dla mnie są to słowa Pana Jezusa do Matki, które niepokoją, czy wręcz rażą.

Bywa tak, że gdy nie potrafimy wyjaśnić trudnych spraw, zwłaszcza tych, które nie pasują do naszych wyobrażeń, to staramy się je złagodzić albo nadać im odmienny sens. Tracimy jednak wtedy możliwość właściwego zrozumienia, a więc do roboty. Podzielę się tym co do mnie dotarło:

Matka słysząc odmowę wcale nie daje za wygraną, okazuje się bardzo rezolutną kobietą i jakby nie słysząc odpowiedzi Syna mówi do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie (J 2,5)

Przypomina mi się w tym momencie dialog Jezusa z Syrofenicjanką, która prosiła o zdrowie dla swojej córki i w odpowiedzi usłyszała nieprzyjemne słowa: Pozwól wpierw nasycić się dzieciom; bo niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom. (Mk 7,27)
Ona jednak z pokorą, ale i stanowczością odpowiedziała:
Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jadają z okruszyn dzieci (Mk 7,28).

 
Nie dała się zbyć negatywną odpowiedzią i ze względu na jej upartą wiarę uzyskała to, o co prosiła. Podziwiam jej odwagę.
Ktoś powiedział, że mamy w tym momencie do czynienia z tzw „modlitwami niewysłuchanymi”. Pan Jezus w pierwszej reakcji odrzuca prośbę. Dzięki wytrwałości proszącego spełnia prośbę, ale niekoniecznie od razu i niekoniecznie w taki sposób, jakbyśmy sobie tego życzyli.

Modlitwa jest spotkaniem i dialogiem, w którym najważniejsza jest więź. Katechizm mówi:
Modlitwa – czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie – jest spotkaniem Bożego i naszego pragnienia. Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli.
Modlitwa jest o tyle chrześcijańska, o ile jest komunią z Chrystusem.

Warto więc uczyć się od Maryi dobrego uporu i wytrwałości. 

No comments: