.

.

Saturday 19 June 2010

9 krzyży

Wpatruję się i wparuję w piękny krzyż z Jerozolimy
(zdjęcie w poprzednim wpisie).
Różnorodna jest jego oficjalna wymowa:
Jest symbolem Ziemi Świętej,
5 ran Jezusa,
czterech  stron świata (małe krzyże) odkupionych przez śmierć krzyżową Chrystusa (duży krzyż).
Był też wpisywany w koło, które miało reprezentować wszechświat.
W czasie wypraw krzyżowych ponoć oznaczał cztery ważniejsze kraje biorące udział w wyprawach: Francję, Niemcy, Królestwo Obojga Sycylii i Anglię.

Może to dziwne, ale ja w krzyżu jerozolimskim dostrzegam nie 5, ale 9 krzyży. Jeden duży, ramiona, którego zbudowane są z 4 małych – egipskich – w kształcie litery T zwanych franciszkańską tauką i jeszcze 4 małe – greckie. Razem 9.
Biblijnie 3x3 oznacza pełnię boskości i świętości.

Można powiedzieć: ach, powiało „pesymizmem”; dziewięć krzyży w jednym? Czy to nie za dużo? 

Przychodzi mi do głowy następująca refleksja: Są w naszym życiu różne krzyże, które nas przemieniają, z niesienia których wychodzimy zwycięsko, ale są  takie, których nieść nie potrafimy lub nie chcemy bo są zbyt ciężkie, albo uważamy, że są przeznaczone dla innych...

Ktoś powiedział niesamowite słowa: niesienie krzyża uskrzydla.


Cóż można na to powiedzieć?

 PANIE, dodaj nam skrzydeł krzyża,
aby zrozumieć, że

Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych,
co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas,
którzy dostępujemy zbawienia. (Kor 1,18)

D Z I E K U J Ę   :-)

No comments: