.

.

Thursday 10 February 2011

read ME!

Minęło już trochę czasu, od momentu kiedy zrodziło się
we mnie pragnienie dotyczące przeczytania
Pisma Świętego w całości.
(Pisałam o tym w ostatnich dniach ubiegłego roku.)
 
Czas więc na krótki "raport" :-)
  Lektura Słowa Bożego jest stałym punktem dnia,
do którego nie potrzebuję się zmuszać.
Słysząc nieco żartobliwe stwierdzenie:
"Bez czytania nie ma śniadania",
dostosowałam je do swojego planu dnia.
Brzmi więc ono następująco:
"Bez czytania nie ma spania".

Wypracowałam sobie własną taktykę,
plan i dostęp do komentarzy dotyczących trudniejszych
lub dziwnych dla mnie kwestii. Problemem największym jest
jednak to, że sporo z pamięci „ucieka”.
Czy jednak chodzi o to, aby wszystko pamiętać?
Czy w ogóle możliwe jest ogarnięcie Słowa Bożego umysłem?


 Chociaż przeczytałam dopiero 7 ksiąg,
mam poczucie uczestniczenia w niezwykłej przygodzie,
która polega na czytaniu najdłuższego Listu świata.
 
Któż z nas nie lubi dostawać listów, kartek pocztowych, maili?
Któż z nas ich nie czyta?
Dlaczego więc nie przeczytać tego Niezwykłego Listu,
którego Nadawcą jest Nasz Stwórca?
Dlaczego nie poznać Tego, który jest Dawcą wszystkiego
co mamy teraz i w wieczności?


*   *   *  
Oby moja Biblia, która już od dawna
nie jest tak nieskazitelnie nowa,


 a bywa „wzbogacana” w taki oto sposób:



 nigdy - spod warstw duchowego kurzu zapomnienia -
nie musiała wołać: "Czytaj mnie!"


Panie Boże, proszę o umiejętność
czytania Biblii z życiem, a życia z Biblią.


No comments: