.

.

Friday 10 September 2010

słuchające ręce

Słysząc Słowo o kwasie (poprzedni wpis) wydawało mi się,
że w związku z "inauguracją" kolejnego roku
wspólnotowego pochylania się nad Słowem Bożym,
już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć.

Po raz kolejny "złapałam się" na tym,
że bezsensem jest próba wstawiania Bożej Mądrości
w ramy skończoności.
To, co usłyszałam w kolejne dni, porwało dalej.
Nie da się ukryć, że próba wniknięcia w potęgę myśli
Jan Pawła II, wzbudza respekt.

Kilka zdań zasłyszanych:
Branie od drugiej osoby musi być poprzedzone obdarowywaniem.
Z drugiej strony: żeby umieć dawać, trzeba też umieć brać.

Wstyd (w teologii ciała) jest formą odmowy, pojawia się wtedy,
gdy jedna osoba chce brać, a druga nie chce dawać.

Usłyszałam też o tym, co Ewangelia mówi
w przypadku choroby lub śmierci relacji:
rodzic - dziecko, dziecko - rodzic.
Paradoksalnie powiem tak: daj Panie taki niepokój serca,
aby tego co złe, nie tłumaczyć upływem czasu,
przyzwyczajeniem, bezradnością czy brakiem pomysłu...

Czasami odmawiając czegoś, dajemy o wiele więcej,
a wymagając mobilizujemy innych do miłości.


Niech "słuchające ręce"
będą symbolem gotowości
do podjęcia konkretnych decyzji i czynów,
wynikających z usłyszanego Słowa.


No comments: