.

.

Friday 22 July 2011

prawdziwa historia

Znam historię pewnej Marii z Magdali, która tak bardzo zaplątała się w grzech, że nie potrafiła nawet za niego żałować. Nie słuchała rad mądrych ludzi mimo, iż w głębi serca czuła, że mają rację. Nienawidziła tego co robiła, w końcu znienawidziła siebie.



Razu pewnego usłyszała: "Nieźle się Marysiu wpakowałaś" i zobaczyła mnóstwo podniesionych kamieni, gotowych do ukamienowania. Był to moment jej pierwszego szczerego wołania: "Panie, pomóż".



Nie od razu zniknęły kamienie, ale bliskość Pana - Wybawiciela
przemieniała. Sporo było jeszcze jej upadków w konfrontacji
z pokusą, ponieważ nie rozumiała, że ze Złym nie należy
dyskutować pod żadnym pozorem!!!
A Pan był blisko i sprawiał, że kamienie grzechu wietrzały i stawały się piaskiem, na którym pisał On sam.


O czym pisał? O przebaczeniu. O tym, że On przebacza,
nawet wtedy, gdy inni nie wybaczają.
O tym, że także sama sobie musi przebaczyć.


W końcu podniósł ją, a ona poszła za Nim ucząc się tego,
że życie to tyle, co spoczywanie na Jego Sercu.

Połóż mnie jak pieczęć na Twoim sercu,
jak pieczęć na Twoim ramieniu.


Spanikowała, razu pewnego, gdy zobaczyła stos kamieni.



A On rzekł: "Wiem, że cię to przeraża, ale wiem też jeszcze jedno - ty przeszłaś już moment swego duchowego zmartwychwstania. Teraz pora ukazać, że MOJE UWIELBIONE CIAŁO, jest tym co ciebie i twe ciało buduje."

Wtedy to po raz pierwszy zrozumiała,
że została wyzwolona i posłana:
"Teraz to ty jesteś zwiastunką Mojego Zmartwychwstania,
także w tobie. Idź i powiedz to światu" - usłyszała
i zaraz pobiegła, ponieważ to, co dawne, minęło,
a oto wszystko stało się nowe.



Bo jak śmierć potężna jest miłość,
potężniejsza niż najbardziej śmiercionośny grzech.

(Nie jest to tylko i wyłącznie historia sprzed 2000lat.
Wydarzyła się ona całkiem niedawno, a niektóre zdania
to także fragmenty smsów czy maili, których bynajmniej
nie używano w czasach Pana Jezusa.)



No comments: