.

.

Thursday 6 May 2010

kruchość MIŁOŚCI


Czasami wydaje się nam, że będąc ludźmi Kościoła,
spełniając podstawowe wymagania moralne czy rytualne,
mamy zapewnione zbawienie.
Może trudno jest się do tego przyznać, ale moim zdaniem należymy wtedy do katolików "praktykujących, ale nie za bardzo wierzących"; nie dostrzegających istoty.
 To jest tak, jakbyśmy wykupili "polisę ubezpieczeniową zbawienia", od czasu do czasu uzupełniali składki i oczekiwali,
że resztę dostaniemy w prezencie. 

Tymczasem nikt za nas nie będzie gromadził kapitału zbawienia,
bo dążenie do niego to nie stan, tylko droga;
nie czekanie, ale przejście - Pascha, podczas której
towarzyszyć ma nam przede wszystkim MIŁOŚĆ DO OJCA
-
całym sercem, cała duszą, całym umysłem.

Jakimi przesłankami kierujemy się w życiu?
Dla swego dobrego samopoczucia,
by sprawić przyjemność człowiekowi,
czy może z miłości do Boga?
Och obawiam się, że Pan Bóg jest często na miejscu odległym.

 Iść z całą dynamiką, w trosce o kruchość MIŁOŚCI i ŻYCIA
w nas.

ps:
Sorry za te stare-nowe "odkrycia", ale czasami muszę "zejść do parteru", aby na nowo uruchomić "silniki" :-)


No comments: