.

.

Saturday 27 November 2010

Księga Życia

Kolejne intrygujące mnie fragmenty dotyczą Księgi Życia:
Kto godzien jest otworzyć księgę i złamać jej pieczęcie? 
Oto zwyciężył Lew z pokolenia Judy, Odrośl Dawida, tak że otworzy księgę i siedem jej pieczęci. (Ap 5,2.5)

A Księga ta przedziwna:
I wziąłem książeczkę z ręki anioła i połknąłem ją, a w ustach moich stała się słodka jak miód, a gdy ją spożyłem, goryczą napełniły się moje wnętrzności. I mówią mi: Trzeba ci znów prorokować o ludach, narodach, językach i o wielu królach. (Ap 10,10-11)


Czyżby następowała gradacja starotestamentalnej
słodyczy słowa, którego goryczy niezrozumienia
doświadczali już prorocy?
Czy zapowiedź zwycięstwa Królestwa Boga to słodycz,
a zapowiedź sprawiedliwych kar,
jakie spadną na niewiernych, to gorycz?
Czy słodkie słowo Pana wchodzące w nasze wnętrze,
ulega skażeniu grzechem pierworodnym
i przez to staje się goryczą?
Czy słodycz słowa jest jak zwycięstwa Kościoła,
a gorycz jak Jego doświadczenia?

Ile razy znając niewygodną dla świata słodycz słowa - milczymy, albo nie chcemy przyznać się do niego?
Ile razy doświadczamy goryczy niezrozumienia wartości, które są dla nas ważne?

Panie, który jesteś Bogiem przeciwieństw,
dziękuję Ci za słodycz pouczeń i gorycz upadków,
poprzez które nas kształtujesz.


No comments: