.

.

Sunday 7 November 2010

powołaniem jest NIEBO :-)

Listopadowe dni bywają różne.
Z jednej strony ciepło wspomnień bliskich nam osób,
z drugiej szarość zniechęcenia, która nas dopada
mimo iż tego nie chcemy.
Dobrze, że są akcenty, które pokazują Kościół żywy,
którego pragnieniem jest, aby 1 listopada
był kiedyś naszym wspólnym świętem.
Niełatwo jest jednak zrozumieć,
że święci przeżywali podobne trudności do naszych,
a zostali zbawieni.


Niesamowite było Uwielbienie, będące dla mnie
przede wszystkim radosnym błaganiem,
aby Pan zaprowadził tam, skąd powrotu nie ma…
Przenosiło ono jakby w inny wymiar,
o którym chyba zbyt często zapominamy.
Trzeba więc coś zrobić z naszym ukierunkowaniem,
by biec przez życie równym krokiem i mimo
potknięć - powstawać. Nie żyć przyspieszeniami
od jednych duchowych uniesień do drugich,
(ponieważ maratonu nie da się przebiec sprintem)
tylko mozolnie krok za krokiem...

  Niech temu towarzyszy symboliczna
aureola modlitwy:-), by spełniła się nadzieja na niebo,
w którym już tylko miłość się wylewa.
Umysł zdaje się nie obejmować bogactwa treści
i pragnienia bliskości,
ale


BÓG POMAGA ODWAŻNYM!
więc
Zaprowadź mnie tam, skąd powrotu nie ma,
gdzie ustaje wiara, spełnia się nadzieja.
Gdzie światłością pachnie, każdy skrawek nieba,
Bo ją na swój obraz, miłość wylewa.


No comments: