.

.

Thursday 7 October 2010

zadusić troską

"Modlitwa modlitwą, ALE… życie JEST życiem!"

Powyższe stwierdzenie słyszę od wczesnej młodości.
Wypowiadane jest ono w kontekście:
"Modlić się możesz, ale się za wiele nie spodziewaj,
bo życie rządzi się swoimi prawami.
Modlitwa to taki dodatek.
I tak wszystko musisz zdobyć sama."

Inaczej słucha się tych słów ze strony ludzi,
dla których Pan Bóg to fikcja, inaczej ze strony tych,
dla których religia to tradycja, ale zawsze przykro
jest usłyszeć takie słowa od najbliższych…

Jakże tu nie widzieć analogii do losu Hioba,
którego ufność Panu Bogu, w chwilach próby,
była wyśmiana przez jego własną żonę.
Jakże zraniony mógł czuć się Tobiasz, który modląc się
w chwilach rozpaczy, był niezrozumiany.
Odrzucenia przez towarzyszy swego wzrastania,
doświadczył również Pan Jezus będąc w Nazarecie. 

Dlaczego chwile z Nim są postrzegane jako strata?

Dlaczego życie podporządkowane jest pędowi, zyskowi,
a nie zatrzymaniu i obdarowywaniu siebie ciszą i uwagą?

Dlaczego najtrudniej jest wśród swoich?

Dlaczego najbliżsi tak bardzo chcą naszego dobra,
że zduszają pragnienie Boga w nas?

Jak to zrozumieć?

...a może lepiej w ogóle nie próbować?



No comments: