.

.

Sunday 31 October 2010

zacheuszowe "odkrycia"

Dziś niedziela celebrująca rocznicę poświęcenia kościoła.
W niektórych świątyniach jest zwyczaj zapalania
tzw zacheuszek, które upamiętniają miejsca namaszczone
przez biskupa, podczas konsekracji kościoła. 

Spoglądając na zapalone zacheuszki,
w mojej duszy zrobiło się bardzo uroczyście,
a to za sprawą skojarzenia, że tak, jak kiedyś mury 

stały się cząstka służącą żywemu Kościołowi, tak ja w
sakramencie Chrztu zostałam włączona w Jego Wspólnotę.
Szkoda tylko, że nie pamiętam o jego rocznicy.

Coś trzeba z tym zrobić...

Ponadto muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie łączyłam
rocznicy poświecenia świątyni z Zacheuszem, który przyjął
Jezusa w swoim domu. Okazuje się, że to właśnie od niego
pochodzi nazwa zacheuszek. Zakkai (hebr.) znaczy "czysty".
 


I jeszcze jedna myśl, tym razem zasłyszana (Dziękuję:-)
Będąc niskiego wzrostu, Zacheusz spoglądał
na wszystkich do góry. Aby zobaczyć przechodzącego
Mistrza musiał wykazać inicjatywę. Zrobił więc coś
niekonwencjonalnego - wspiął się na sykomorę. 

Tym razem to Jezus musiał na niego
spojrzeć do góry - na umiłowane dziecko Swojego Ojca.

Zwykle spoglądamy do góry ku ideałom,
a tym największym jest Jezus,
który na sykomorze Krzyża pokazał pełnię Miłości.
Marzenia, ideały, pragnienia bywają różne, 
ale nie ma bardziej realistycznego nad to - o Królestwie Bożym.

Panie Jezu, dziękuję za to,
że tak jak napełniłeś Swą obecnością
życie Zacheusza,
tak też jesteś obecny w murach kościoła, który nam służy
i naszych sercach, które stęsknione pragną
przedsionków Twoich. (Ps 84)


1 comment:

x.Daniel said...

;-)