.

.

Monday 13 December 2010

Głos wołającego... w Zaborówcu

 (maksymalny skrót myśli zasłyszanych podczas rekolekcji)



Po raz kolejny usłyszałam głos wołającego:
by wyprostować zgięte duchowe kręgosłupy

by wypełnić doliny tego, co przygnębia i przytłacza
by zrównać góry i pagórki braku umiaru i braku równowagi w sobie
by wygładzić wyboiste relacje, ale nie za cenę pozornego świętego spokoju

Komu zależy, aby Pan Bóg mi nie pomógł?
Co się dzieje od dobrego natchnienia do jego realizacji?
Co sprawia, że nie mogę się wyprostować?
Jak powracać do równowagi w sobie (stanu pierwotnego - szabasu)?
Czy biorę pod uwagę to, że wrogowie, sytuacje trudne zbliżają do Pana Boga?


Ucz nas Panie Twojej modlitwy, która jest:
niebem            schronem         źródłem dobrych decyzji    
                            wprowadzeniem w tajemnice 
wejściem w kontakt z prawdziwym sobą
           
               niespokojną walką duchową

        poprzez krzyż, przeniesieniem w inny świat


Proszę, odcinaj Panie moje złe zakorzenienia.
Zabieraj mojego faryzeusza, który nie chce, abym się wyprostowała. 
Miej do mnie cierpliwość i… nie zostawiaj mej duszy w otchłani.


I jeszcze myśl ostatnia, która pojawiła się po Eucharystii na zakończenie:
-  Czy to już jest koniec?
-  Nie!
-  Bo na szczęście ciągle jeszcze słychać:      
Głos wołającego na pustyni
Przygotujcie drogę Panu,
prostujcie ścieżki dla Niego.
Każda dolina niech będzie wypełniona,
każda góra i pagórek zrównane.
Drogi kręte niech się staną prostymi,
a wyboiste drogami gładkimi
i wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże.


No comments: