.

.

Wednesday 8 December 2010

dobrze jest wrócić do… żywych

Pierwsze dni Adwentu – na Roraty tup… tup…
  Miło było zobaczyć znajome twarze
uczestników Mszy przed świtem z ubiegłych lat… 
Radość wysiłku, niesamowity duch, atmosfera
i oczywiście wartość głoszonego Słowa nie do przecenienia.
To Ono ma stawać się ciałem w nas.

Adhortacja Benedykta XVI Verbum Domini
(dopiero przy okazji tego dokumentu dowiedziałam się,
że słowo "adhortacja" oznacza ”zachęta”)
o Słowie Bożym, zdaje się być biblią o Biblii,
biblią o Logosie, biblią o tym co z Niego się rodzi i wypływa.

Dobry początek, a tu pach!
Wirus powalił i to w czasie kiedy tak wiele nie tylko pragnień,
ale także ważnych wydarzeń do zrealizowania:
Roraty, Święto Biblii, perspektywa dnia skupienia,
kilka spraw organizacyjnych i zawodowych...

W rzeczywistości to tak mnie rozłożyło,
że nawet nie miałam siły się buntować,
a może raczej nie chciałam, ponieważ tyle intencji,
tyle osób, tyle spraw do ofiarowania Panu Bogu...



Drugi tydzień Adwentu to spora dbałość o to,
by stopniowo powrócić do normalnego funkcjonowania.
Dobrze jest przechodzić od trudnego (dla mnie)
bezruchu chorowania, do codziennej - zdawałoby się - szarości,
która jednak bardzo cieszy i wydaje się naprawdę barwna...


Widać ciągle nie jestem gotowa na to,
aby przyjmować cierpienie jako rzeczywistość,
która nie oddala, ale przybliża,
nie odbiera pragnień, lecz tylko je zmienia.


No comments: