.

.

Friday 17 December 2010

słuchali uszami, oczami i sercem... aż w końcu rozpoznali


Podczas ostatnich dni dociera do mnie sporo słów dotyczących jedności Słowa Bożego oraz Ciała i Krwi Pana. Wszystko to za sprawą adhortacji o Słowie Bożym i roratnich homilii.
Papież Benedykt XVI pisze, że słowo i Eucharystia tak ściśle przynależą do siebie, że nie można zrozumieć pierwszego bez drugiej: słowo Boże staje się sakramentalnym ciałem w wydarzeniu eucharystycznym. Eucharystia otwiera nas na zrozumienie Pisma świętego, tak jak Pismo święte oświeca i wyjaśnia tajemnicę eucharystyczną.

Zawsze wydawało mi się, że idealnym miejscem do
rozważania Słowa Bożego jest spotkanie w kręgu
biblijnym pod przewodnictwem kapłana.
Tymczasem Ojciec Święty podkreśla związek między
słuchaniem słowa a łamaniem chleba.
Gdy przygnębieni uczniowie idą do Emaus,
słuchają
wyjaśnień Wędrowca. Podczas drogi
dzieje się coś w ich sercu
, ale rozpoznają Go
dopiero po łamaniu chleba.
  Eucharystia jest pełnią jedności Słowa i Ciała i Krwi Pana
i dopiero Ona daje pełne zrozumienie.

I jeszcze jedna myśl z adhortacji:
jeśli upada na posadzkę cząstka Ciała Pana - czujemy się
zakłopotani. Kiedy słuchamy Słowa Bożego, wraz z którym
przenika do nas Ciało Chrystusa i Jego Krew, a myślami jesteśmy
gdzieś daleko, to czy One również nie padają na posadzkę?
Czy jesteśmy wtedy tym zakłopotani?

Przeraża mnie tak wysoko postawiona poprzeczka,
ale skoro Słowo ma poruszać ludzkie uszy, serca i oczy,
a nie je "głaskać", to musi być mobilizujące.

Kto pozwala wejść Chrystusowi, nie traci niczego,
absolutnie niczego
z tych rzeczy,
dzięki którym życie jest wolne, piękne i wielkie.



No comments: